Ze złością przycisnęła pedał gazu. Nie miała pojęcia, dokąd ją zaprowadzi ta dziwna, upiornie wyboista droga, ale nie chciała zawracać. Miała dosyć zakrętów w swoim życiu, spoglądania wstecz i żalów nad przeszłością. Postanowiła patrzeć już tylko przed siebie.

Wszyscy się obejrzeli. W progu stała uśmiechnięta Flic z pocztówką w ręku. - Mówiłam, że cię z nią widziałam - zwróciła się do Matthew. - Gdzie była? - spytał, gdy wręczała ją matce. - Na biurku, w gabinecie. Pod plikiem różnych papierów na tacy. - Nie powinnaś grzebać w rzeczach Matthew bez jego wiedzy - upomniała ją bez przekonania Karolina. - Przepraszam. Matthew obrzucił Flic chłodnym spojrzeniem, po czym zaraz przeniósł wzrok na żonę. - Znaczy, że jestem bardziej roztargniony, niż mi się zdawało. - Mniejsza o to. - Karolina podeszła do niego z kartką. - Śliczny obraz, ale naprawdę niewart tej całej wrzawy. I naprawdę wcale mnie nie przypomina. - Po co mu pokazujesz? - spytała Imogen. - Przecież już to widział. - Imogen! - Sylwia spojrzała ostro na wnuczkę. - Jesteś niegrzeczna! - Przy okazji znalazłam jeszcze coś - pochwaliła się Flic. - Ach, tak? - Matthew zajmował się pilnie zmywaniem. https://www.swiat-kobiet.pl Jedna z szyb eksplodowała. W powietrze wyleciały tysiące szklanych igiełek i drzwi stanęły otworem. Imogen wydała przeraźliwy krzyk, kiedy Flic upadła na kolana, a Matthew z Zuzanną wyszli chwiejnym krokiem na balkon, łapiąc gwałtownie powietrze. - Wszyscy żywi? - rozległ się głos strażaka. Usłyszeli kroki na drabinie, poręcz balkonu zadrgała. Matthew patrzył na Flic, na jej popalone ręce i strużki krwi na twarzy, na kawałeczki szkła, które niczym diamenty błyszczały we włosach. Słyszał głos strażaka na drabinie i odpowiedź Zuzanny, ale porażony widokiem włosów Flic, nie rozumiał ani jednego słowa. Nagle Imogen przepchnęła się między nimi do stojącego w płomieniach pokoju. - Nie!!! - Flic wciąż klęczała. - Imo, nie!

- Na pewno - mruknął. Nigdy jej tego nie powie, jednak zrobiło mu się naprawdę przykro. Przyspieszył kroku, wyprzedzając Shey. Złapała go za ramię. - Przepraszam. Lubię ci docinać, ale teraz przesadziłam. Zrobiłam ci przykrość. Naprawdę nie chciałam. Sprawdź Pearly pochyliła się w ich stronę. - Znacie to przysłowie? Kto się czubi, ten się lubi! Koncert zakończył się jakąś godzinę później. Shey pożegnała się ze znajomymi i szybkim krokiem ruszyła w stronę parkingu. Nie oglądała się, by sprawdzić, czy Jego Książęca Wysokość łaskawie za nią podąża. Miała nieśmiałą nadzieję, że Tanner zgubi się w tłumie. - Poczekaj! Nawet nie zwolniła. - Jesteś na mnie zła? - zapytał, zrównując się z nią. - Świetnie się bawiłeś! - rzuciła szyderczo. Ten drań celowo dał wszystkim do zrozumieni że między