- Dokąd jedziemy? - zapytała Shey.

jakby mieli do czynienia ze staruszkiem albo kimś, kto nie zna tutejszego języka czy obowiązującej waluty. Stał potem nieruchomo przed wejściem na chłodnym, wieczornym powietrzu, gapiąc się bezmyślnie na zaparkowane samochody, korty tenisowe, kolorowe krzewy i drzewa, nie widząc ani tego wszystkiego, ani kręcących się w pobliżu ludzi. - Potrzebuje pan pomocy? - Umundurowany portier przyglądał mu się z niepokojem. W tym momencie dopiero Matthew uprzytomnił sobie, że nie ma samochodu, bo przyjechał tu z Nickiem Brice'em jego wysłużonym alfa romeo. - Taksówkę - rzekł i po chwili dodał: - Proszę. Kiedy taksówka zatrzymała się przed Aethiopią, parkowały tam już trzy samochody. Range rover i wóz policyjny stały na podjeździe, auto Sylwii zaś zajmowało nieprzepisowo miejsce na ulicy, z jednym kołem na chodniku. Na widok znajomego czerwonego peugeota serce Matthew ścisnęło się z żalu. 135 - Pomóc ci, koleś? - spytał kierowca, szturchając go łokciem. Matthew zerknął na licznik i uświadomił sobie, że nie wystarczy mu http://www.znany-architekt.com.pl Po kolejnej próbie dodzwonienia się do Sylwii Izabela postanowiła rozmówić się z Flic. Odnalazła ją w kuchni, gdzie przy otwartych drzwiach do ogrodu dziewczyna szczotkowała psa. - Twoja babcia wciąż nie odbiera telefonu. - Pewnie poszła do fryzjera. - Trochę na to za wcześnie - zauważyła Izabela. - Dziś robi pasemka, to zajmuje więcej czasu. - Flic przestała czesać Kahlego, który natychmiast zaskamlał i trącił ją łapą, upominając się o dalszy ciąg. - Zastanawiałaś się nad policją? 240 - Zdaje się, że miałyśmy poczekać na babcię. - Rzeczywiście. - Tak będzie lepiej... - Izabela milczała przez chwilę. - Włączałaś

Obejrzał się przez ramię. - Oczywiście. - Tyle że dotąd prowadziłeś raczej wędrowne życie. Wiedział, że jest dojrzała i rozsądna jak na swoich szesnaście lat, ale przynajmniej dotychczas zachowywała się wobec niego miło i życzliwie. Myślał wcześniej o wrogości Imogen, a teraz, patrząc w Sprawdź - Po prostu przyjedź - błagała Flic. - Potrzebuję cię, Groosi. Dwa wypadki drogowe i jedno przedawkowanie narkotyków wystarczyły, by Flic z Johnem musieli w nieskończoność siedzieć w poczekalni ambulatorium. Kiedy wreszcie przyjechała Sylwia, starego 250 Johna jeszcze badano. - Moje biedactwo. Co za straszna tragedia! Przez parę sekund w ramionach babki Flic znów się poczuła bezpiecznie, niemal zwyczajnie. Potem z gabinetu wyszedł stary John i Sylwia skierowała się do niego. Flic cierpiała nieludzkie męki, obserwując ich razem, lecz nie słysząc ani słowa z rozmowy. Nagle oboje odwrócili się do niej i wtedy dziewczyna, której nigdy nawet nie zakręciło się w głowie, pomyślała, że zaraz zemdleje.