koncu Marla.

- Dam sobie radę. Ty zajmij się wszystkim tutaj. Pogadaj z Levinsonem. Odszukaj Pritcharta. - Shelby.. Och Boże, czyżby znowu miał zamiar ją pocałować? Wyszarpnęła rękę, a Nevada nie nalegał. - Mówię poważnie, Shelby. Nie rób niczego ryzykownego. Najbardziej ryzykowne rzeczy zrobiłam z tobą. - Powiedziałam, że będę ostrożna, i dotrzymam słowa. Ty też uważaj na siebie, Nevada. - I poszła do samochodu. Nie pożegnała się i nie patrzyła, jak Nevada idzie w stronę swojego wozu, a potem odjeżdża. Usiadła za kierownicą cadillaca, zdmuchnęła włosy z twarzy i poprawiła lusterko wsteczne, w którym na moment mignęły jej zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. - O, tak, no i jesteś idiotką. Kompletną, skończoną idiotką. - Musiała jakoś wziąć się w garść. Nie może, nie chce znów zakochać się w Nevadzie. Raczej piekło zamarznie, nim miałoby do tego dojść. Shep Marson nie mógł się pozbyć złego przeczucia, które towarzyszyło mu od paru dni, odkąd kazał się zatrzymać Mary Beth Looney i Rossowi McCallumowi. Niepokój ciągnął się za nim jak zły zapach. Prześladował go również teraz, kiedy zajeżdżał pod dom Estevanów i gasił silnik. Oficjalnie Shep był już po służbie, ale nie chciał jeszcze wracać do domu. Peggy Sue na pewno się wścieknie z powodu jego spóźnienia, ale będzie musiała poczekać. Shep miał coś ważnego do załatwienia. Podciągnął spodnie i ruszył do frontowych drzwi. Dom Estevanów był starannie utrzymanym bungalowem. W obejściu panował porządek, a w donicach na 99 zacienionym frontowym ganku bujnie kwitły petunie i nagietki, pięknie kontrastujące z jaskrawym różem fuksji. http://www.wojskogedeona.pl/media/ zmuszajac sie do spokojnego usmiechu. - Moje zgineły w wypadku. - Przy najbli¿szej okazji zapytam o nie Paterno - powiedział Alex. - Chocia¿ skoro zmieniamy zamki, i tak ci sie ju¿ nie przydadza. Marla nie oponowała, ale postanowiła, ¿e sama zadzwoni do detektywa. Jesli klucze nale¿ały do Marli Cahill, powinny otwierac wszystkie zamki w tym wielkim domu. A jesli nie beda pasowac, to mo¿e ona, jak twierdził Conrad Amhurst, rzeczywiscie jest kims innym. Nick wyciagnał telefon komórkowy ze swojego marynarskiego worka, po czym zszedł tylnymi schodami na dół. Opuscił dom kuchennymi drzwiami, a potem ruszył

Katrina miała tylko nadzieję, że to od niej sędzia otrzyma to, na co zasłużył. Ross wyrżnął pustą szklanką w kontuar. Tłum w White Horse znacznie się przerzedził. Zostało tu tylko kilku starych pijaków, ale plotka, która zainspirowała większość rozmów, wciąż robiła mu zamęt w głowie. Chodziło o reporterkę, sędziego i Shelby Cole. Snuto domysły, że Katrina jest nieślubnym dzieckiem i że przyjechała tutaj, żeby załatwić własne sprawy. Śmieszne, ale nie wspomniała mu o tym, kiedy ucięli krótką pogawędkę poprzedniego wieczoru. Może nadeszła Sprawdź człowieku zachowującym się racjonalnie. - Będę ostrożna. - Wyrwała się z jego objęć i wzięła do ręki lejce konia. Przestał się uśmiechać. - Wiesz, nie musisz być ostra. - Oczywiście, że wiem, Nevada. - Wskoczyła na siodło i patrzyła na niego przeciągle. - Oboje to wiemy. 155 Katrina rozmasowała sobie zdrętwiały kark i wpatrywała się w cztery obskurne ściany malutkiego pokoju w zajeździe Well, Come Inn; spoglądała na pożółkłe, niegdyś beżowe draperie i na łóżko, zapadnięte pośrodku. Wcześniej włączyła stojący w rogu telewizor. Dźwięk był ściszony. Nadawali sitcom, którego nie znała, i co kilka sekund słyszała nagrany śmiech. Leżąc z laptopem na okropnie niewygodnym łóżku, usiłowała uporządkować swoje notatki. Na nocnym stoliku stała szklanka z tequilą. Na razie wypiła tylko jeden łyk - trunek był okropny i palił jej gardło. Po konfrontacji ze swoim stukniętym ojcem Katrina czuła się zmęczona, niespokojna, sfrustrowana. Zastanawiała