pana. To nie pana wina. Nie ma za co przepraszać.

przeżywanie chwały zabójcy, tym razem w ramach ćwiczeń akademickich. Kimberly dowiedziała się, że zdarzały się również mordercze pary mieszane, ale wówczas kobieta była całkowicie podporządkowana, uczestniczyła w przestępstwach raczej jako ofiara niż wspólniczka. Większość psychopatów to ludzie samotni, którzy nie potrafią współżyć z innymi, dlatego też nie odczuwają potrzeby wiązania się z kimkolwiek. Naukowcy teoretyzowali, że w tym przypadku partnerstwo opierało się ze strony Miguela na potrzebie posiadania publiczności (stanowił ją Richie), a ze strony Richiego na całkowitej uległości i pragnieniu wypełniania rozkazów. Ponadto Richie Millos autentycznie bał się swojego kuzyna. Jeden z kryminologów napisał, że Richie reprezentował skrywane homoseksualne pragnienia Miguela. Kiedy kryminolog ten kolejny raz próbował przeprowadzić wywiad, skazany morderca zaczekał, aż zamkną ich samych w pokoju przesłuchań, po czym rzucił się na kryminologa i omal go nie udusił gołymi rękami. Do obezwładnienia Sancheza potrzebnych było czterech strażników. Miguelowi najwyraźniej nie zależało na zaszufladkowaniu do kategorii cichych homoseksualistów. Jedno było jasne. Miguel Sanchez nie był człowiekiem miłym. Kimberly znalazła w Internecie jego zdjęcie. Miał ciemne, zmierzwione włosy, które na pewno spodobałyby się Charlesowi Mansonowi. Głęboko osadzone oczy http://www.witamina-b6.com.pl/media/ Nagle coś przyciągnęło jej uwagę. Zza odległego rogu wyjechał czerwony kabriolet na nowojorskiej rejestracji i zbliżał się w zawrotnym tempie. - Na litość boską, co to jest?! - spytała, kiedy Tristan zatrzymał się z piskiem opon i z szerokim uśmiechem przeczesał włosy dłonią. - Oto pani powóz. - Tak, ale co to jest?! - Audi TT Roadster 225 Quattro - ogłosił dumnie - trochę wzorowany na aucie marki Porsche Boxter z roku 1950. Fajny, prawda? Zamaszyście otworzył drzwi, trochę zarumieniony, owiany wiatrem, nagle pełen fantazji. Bethie wyciągnęła przed siebie koszyk, sądząc, że to dobry moment, żeby powiedzieć coś mądrego, ale onieśmieliło ją jasne światło jego spojrzenia i niesamowity uśmiech.

się po mieszkaniu. Na schodach pożarowych nikogo nie było. Podobnie za drzwiami na korytarz. Skąd jeszcze mógł nadejść? O czym nie pomyślała? - Przekonasz się - bąknęła. - Potrafię świetnie prowadzić rozmowę. Jestem inteligentna i piekielnie złośliwa. Nie co dzień spotyka się kogoś takiego. Wtedy zrozumiała. Ona i Kimberly jednocześnie spojrzały w górę. Jezu Chryste! Przez sufit pokoju przebijało się wiertło. Jak on to zrobił? Sprawdź ze mną w ciąży. Może bylibyśmy szczęśliwi. Ale Pierce spieprzył mi nawet to! Zmusił mnie, żebym ją zabił, zanim się dowiedziałem. - Teraz głos Andrewsa się zmienił. - Pieprzony skurwysyn! Zabrał mi wszystko, czego pragnąłem! Ale koniec z tym! Teraz to ja dyktuję warunki, to ja panuję nad sytuacją! Myślicie, że chce poznać opinię eksperta? No to mu ją przedstawię. Opinia eksperta w ładunkach wybuchowych! Nadszedł już czas! - Nagle szarpnął Kimberly za prawą rękę. Ona uniosła stopę, żeby walnąć go piętą w palce, ale straciła równowagę i zwaliła się na podłogę. Skrzywiła się i zaczęła się w niego wpatrywać. Rainie też się skrzywiła i tęsknie popatrzyła na pistolet, który leżał pod szklanym blatem stolika, ale wciąż był za daleko. Musiały coś zrobić. Czas się skończył. Myśl, myśl! No, prędzej! - Dzięki Bogu! Luke! Rainie spojrzała gdzieś za Andrewsa. To był akt desperacji, ryzykowna