- Zgrzeszyłaś wobec Boga i musisz ponieść karę. Musisz zostać oczyszczona. Do wanny! - poleciła z wyrazem twarzy, który mała widywała w nocnych koszmarach.

Chuda kobieta o siwiejących włosach schowanych pod czarnym czepkiem usiadła na sofie i przyjęła filiżankę herbaty od lokaja. - Sama dopiero niedawno zdjęłam wdowi czepek - zwierzyła się pani Delacroix. - Drogi Oscar padł martwy pewnego popołudnia, zostawiając moją biedną córkę i mnie zupełnie same na świecie. - Ja straciłam męża w straszny sposób - powiedziała lady Welkins. - Dobry Boże! - Nie wiem, czy pani słyszała plotki. Został zamordowany. Fiona przycisnęła dłoń do dekoltu. - Och, nie może być! Kobieta pokiwała głową. - Przez moją własną damę do towarzystwa, ale niestety nie potrafiłam tego udowodnić. Inaczej dawno posłałabym ją do więzienia, gdzie jej miejsce. Fiona z zadowoleniem stwierdziła, że nowa znajomość okaże się bardzo owocna. - Biedactwo. Więc to się stało w pani własnym domu? - Prawie pod moim nosem. Pani Delacroix przywołała na twarz wyraz konsternacji. Powoli zaczynała się niecierpliwić. Miała dość własnych trosk, żeby wysłuchiwać cudzych żalów. - To potworne. I mówi pani, że jej nie aresztowano? - Nie. Oczywiście natychmiast ją zwolniłam, ale to zbyt łagodna kara za taki czyn. http://www.usggenetyczne.info.pl - Okropny. A jak minął dzień z harpiami? - Przypuszczam, że mówi pan o paniach Delacroix. Bardzo pracowicie, dziękuję. Pańska ciotka poznała lady Halverston, która podziela jej pogląd w kwestii moczenia koszul, żeby przylegały do ciała. - To najlepsza moda od czasów, kiedy Amazonki paradowały z nagimi piersiami. - Usiadł w fotelu naprzeciwko niej. - Czy Rose jest gotowa na jutrzejsze przyjęcie? - Mógł mnie pan spytać, nim pan przyjął zaproszenie - stwierdziła, odkładając książkę. - Nie zamierzam planować życia towarzyskiego w taki sposób, żeby zadowolić guwernantkę mojej drogiej kuzynki. Choć może pani w to nie uwierzy, dokonałem starannego wyboru. - Tak, zauważyłam - powiedziała, zirytowana jego arogancją, choć zdawała sobie sprawę, że hrabia celowo ją drażni. Najwyraźniej lubił jej ostre repliki, więc postąpiłaby niegrzecznie, gdyby nie spełniła jego życzenia. - Nie sądziłam, że człowiek o pańskiej

Gdyby Hope powiedziała jej o tym, gdyby powiedziała jej o Ciemności, o Złu, które zagląda w oczy, nie uwierzyłaby. Pomyślałaby, że matka zwariowała. Na razie nie powie nic. Ale będzie czuwać. I wyrwie ją z tych szponów. Pożegnała Glorię i z duszą na ramieniu patrzyła, jak jej bezbronna córka zanurza się w noc. Bestia kroczyła w ślad za nią. Widziała to. Czuła. Potem, sama w swojej sypialni, kuliła się w ciemnościach, oblana potem. Bestia nie odeszła, nie usnęła. Pokazywała kły. Tym razem chciała je obie: Hope i Glorię, Nadzieję i Chwałę. Wbiła paznokcie w dłonie. By wygrać tę walkę, potrzebowała zarówno całej swojej przebiegłości, jak i wytrzymałości. Poprzez Santosa Ciemności zdołały dotrzeć do Glorii. Ta walka będzie próbą ognia. Ostateczną i najtrudniejszą z walk, jakie stoczyła. Musi zwyciężyć. Ze względu na samą siebie i ze względu na Glorię. Nie da się wyprowadzić w pole. Nie po to przecież całe życie chroniła córkę, wskazywała jej drogę, by teraz ją oddać. Sprawdź - Przypuszczałem, że nie pozostał pan całkiem obojętny na jej los. Choć, po prawdzie, narobił pan niezłego bałaganu. Diuk zmrużył oczy. - Nie, jeśli chodzi o moją rodzinę. To pan pogorszył sprawę, zatrudniając ją u siebie. - Tak czy inaczej, bałagan istnieje. - Wystarczy, że strzelę palcami, a ona przestanie należeć do mojej rodziny i bałagan zniknie na dobre. Alexandra kiedyś porównała go do swojego wuja. Nagle przestało mu się to podobać, że w pewnym sensie on tak samo traktował swoją rodzinę. - Może tak, ale sytuacja pańskiej siostrzenicy wcale się nie poprawi. Zabiłaby go, gdyby znała jego zamiary. Pocieszał się nadzieją, że ostateczny rezultat ułagodzi jej gniew. Zresztą nie zostawiła mu wyboru. Musiał usunąć barierę, która ich dzieliła.