drewniany stojak do ręczników i uśmiechnął się do niej.

Miał na sobie tradycyjny strój wieczorowy o wspaniałym kroju - śnieżnobiałą jedwabną koszulę i ciemnoszare pantalony ze strzemiączkami, dzięki czemu materiał idealnie przylegał do ciała. - Wyglądasz przepięknie! - zapewniła go zgodnie z prawdą. - Ehm... - zauważył, naciągając giemzowe rękawiczki. - Nie tak szybko, moja droga. Wprost pędzisz po schodach. Dama po nich sunie. - Och, jesteś zbyt wymagający. - Być może - przyznał. - Podejdź tu. Posłuchała. Alec delikatnie poprawił jej rondko kapelusika. - Wciąż opada w dół - poskarżyła się. - Nieważne. I tak jesteś czarująca. - Podał jej ramię. - Idziemy? Przyjęła je, rumieniąc się, uśmiechnięta z zadowolenia. Alec z trudem bowiem się zgodził, żeby mu towarzyszyła. Jeszcze przy ubieraniu sprzeczali się w sypialni. - Nie mogę cię zabierać do domu gry! - upierał się, wciągając spodnie. - Dlaczego? - Bo szanujące się damy tam nie chodzą! Każdy sobie pomyśli, że jesteś moją flamą. - Czym? - No, kochanką. - Naprawdę? - Becky nie zmartwiła się tym zanadto. Czyżby Alec jeszcze nie wiedział, że wcale nie dba o to, co myślą inni? - Nieważne. Przecież mnie ochronisz! http://www.topteam.com.pl/media/ Karol przełknął głośno ślinę. Teraz albo nigdy… Złapał ramiona blondyna w dosyć silnym uścisku, przyciągając go do siebie z łatwością. Był taki chudy… taki idealny. Nachylił się nad zaskoczonym chłopakiem, całując jego usta. Nakrył jego wąziutkie wargi swoimi lekko wydatnymi. Zdążył je jeszcze liznąć, po czym poczuł, jak Krystian zaczyna się wyrywać. Puścił go, spoglądając na niego z obawą. Bał się jego reakcji. Krystian otworzył szeroko swoje małe, niebieskie oczka, nie wierząc w to, co się przed chwilą stało. Jego najlepszy przyjaciel go pocałował…! - Kocham cię – powiedział Karol na odchodnym, odwracając się na pięcie i czym prędzej znikając z mieszkania chłopaka, zostawiając go z mętlikiem w głowie. Minęły dwa dni. Krystian przez ten czas nie widział się ze swoim przyjacielem. Ten wydawał się po prostu zapaść pod ziemię. Nie było go w domu, nie odbierał

- Czy ty chociaż wiesz, jaka jesteś wspaniała? Znów nie mogła mu odpowiedzieć. - Może ci to powiem? Nie jestem pewien, czy znajdę odpowiednie słowa. - Pogładził ją po włosach. - Kocham twoje oczy, twój chód, twój uśmiech, twoją szczerość i niezależność, za którą bardzo cię podziwiam. I siłę woli. I lojalność. Becky poczuła, że kręci się jej w głowie. - A wiesz, co kocham najbardziej? Sposób, w jaki rumienisz się za każdym razem, Sprawdź - Naprawdę cię kocham! – zaparł się, podchodząc do niego szybko. Adam odepchnął go niedelikatnie, przerażony jego słowami. Może i było to tylko bredzenie zauroczonego nastolatka, ale takie słowa zawsze kojarzyły się brunetowi ze związkiem. A on się ich bał. Przerażała go myśl, że mógłby być uwiązany, że nie mógłby być po prostu wolny. I to był główny powód, dlaczego opuścił wtedy Filipa. Wydawało mu się, że ten ich związek kolegów do łóżka zaczyna przeradzać się w coś więcej. Właściwie sam przywiązał się do Fifiego, to już nie była zwykła przyjaźń, obaj o tym wiedzieli, dlatego właśnie musiał to zakończyć. A teraz ten głupi dzieciak. Nie chciał w ogóle słyszeć takich słów. - Idź już – warknął. Blondyn spojrzał na niego rozczarowanym, smutnym wzrokiem, ale w końcu odwrócił się i wyszedł, a Adam od razu zamknął za nim drzwi,