się tu znalazła – a raczej błagalna prośba, której nie potrafiła się

JEDNA DLA PIĘCIU 85 Patryk z dużym przejęciem ustawiał i burzył wieże z klocków. Ależ podobny do ojca. Jej dłonie i żołądek zacisnęły się w mocny węzeł. Ten sam kolor włosów, ta sama silna szczęka, te same cienkie usta. Przed oczami stanęła jej dorosła wersja tych rysów. - Owszem, całowaliśmy się - wypaliła. -I, owszem, było cudownie. Cecile zdarzało się szanować czyjąś prywatność, ale w tej chwili nie miała na to ochoty. - A więc podoba ci się sposób, w jaki całuje, i głupio ci, że tak jest - mówiła wolno Cecile. - Tak - odparła zakłopotana Malinda i znów spojrzała na Patryka. - Co mam zrobić? - Masz znowu mu na to pozwolić. - Cecile z trudem udało się przytrzymać Malindę na miejscu. - I masz nie mieć żadnych wyrzutów sumienia - zagroziła. - Już za długo postępowałaś według zasad ciotki Hattie. Najpierw musisz nauczyć się odprężać - mówiła dalej przejęta swą rolą Cecile. - Oddechy brzuszne. http://www.terazbudujemy.biz.pl/media/ tknęła swoją porcję. – Przepraszam, że nie zjadłam więcej – zwróciła się do Lily – ale nie mam dziś apetytu. Obawiam się, że wczoraj wieczorem zbyt wiele zjedliśmy... i wypiliśmy. – Nie przejmuj się, Alice, reszta z nas to nadrobiła – rzekł beztrosko Theo i mrugnął do Lily. – Jedzenie było fantastyczne. Widzę, że dzieciaki nie zostawiły ani okruszka. – Było pyszne! – oświadczył Alex, wyskrobując z salaterki resztki deseru. – Mogę zjeść jeszcze trochę, Lily? – Myślę, że na razie wystarczy – orzekła. – Dostaniesz później po kolacji. Oliver rozparł się w krześle, splótł dłonie na wydatnym brzuchu

Lily również się zatrzymała i spojrzała na niego z uśmiechem. – No cóż, wielkie dzięki za uroczą kolację – powiedziała. – Nie, to ja dziękuję ci za to, że zgodziłaś się mi towarzyszyć. – Zamilkł, szukając odpowiednich słów. – Właściwie zastanawiam się, czy... – urwał. Lily przypuszczała, że mężczyzna zamierza zaproponować Sprawdź – A witraże są autentycznie wspaniałe. Tess mówiła mi, że jesteś artystką. – Dziękuję jeszcze raz. Artystką amatorką. – Zmruz˙yła oczy, przyglądając mu się uważnie. Ten człowiek dziwnie jej kogoś przypominał. – Mam wrażenie, że skądś się znamy... – Raczej nie. – Mężczyzna wypił trochę kawy. – Dawno tu nie bawiłem. Chyba że bywałaś na koncertach Grateful Dead... Kate potrząsnęła głową. – Nie, mam tylko ich płyty. Rozmawiali przez chwilę, głównie o muzyce zespołu. Następnie przeprosiła go, ponieważ musiała pomóc Blake’owi przy kontuarze. W kawiarni pojawiła się spora grupa studentów. Kiedy ją w końcu obsłużyli, pochyliła się do Blake’a.