Dean. Maggie Dean. Niestety, żadna Maggie Dean nie

- Widzisz w niej siebie, prawda? I chcesz ją uchronić przed podobnym losem. - Robię tylko to, o co prosiła mnie Star. - Już spełniłaś jej prośbę. Zawiozłaś małą do Tannerów. - Star prosiła, żebym oddała Laurę panu Tannerowi, co z oczywistych względów okazało się niewykonalne. - I dlatego powierzyłaś dziecko jego synom. Koniec, kropka. - Dixie nie dawała się przekonać. - Co z twoimi studiami? Marzyłaś, żeby zostać dyplomowaną pielęgniarką. Rzucisz to? - Nie. Nie będę zajmowała się Laurą w nieskończoność. Jak już wszystko się unormuje, wrócę na studia. Dixie dotknęła policzka Maggie, w jej oczach pojawiła się troska. - Kochanie, wiem, że chcesz dla niej jak najlepiej, ale pamiętaj, że potem bardzo trudno będzie ci się z nią rozstać. Mało się już nacierpiałaś? - Chcę jej stworzyć szansę na inne życie - mruknęła Maggie, walcząc z cisnącymi się do oczu łzami. - Tak jak ty dałaś szansę mnie. http://www.tani-transport.net.pl/media/ apetytu. Tylko z Carrie było jakoś inaczej. Musiała zrobić na nim wrażenie, skoro był gotów poświęcić dla niej tak wiele. Carrie siedziała na balkonie i karmiła Danny'ego, zastanawiając się, czemu się dała wpakować w tę beznadziejną sytuację. Nik zapowiedział, że chce brać czynny udział w wychowaniu Danny'ego, tymczasem już piąty dzień był nieobecny. A jeśli w ogóle nie wróci? Przecież mógł ją tutaj zostawić pod strażą, zamkniętą jak księżniczkę w wysokiej wieży, Nie, to nie jest możliwe, pomyślała i postanowiła już więcej nie zawracać sobie głowy Nikosem Kristallisem.

niczym, żeby znaleźć tego, co nam to zrobił. Myślałam, że ty też. - Siedzący przy stole Tony zaczął płakać. Nawet nie ukrył twarzy w dłoniach, pozwolił, by łzy płynęły mu po policzkach. - Na miłość boską! - syknęła Sandra. - Skoro ja potrafię się opanować, to czemu i ty nie możesz? Sprawdź - Zaczekajcie! Ja... Drzwi za Maggie i Edem zamknęły się, zanim Ash zdążył dokończyć zdanie. Klnąc pod nosem, podszedł do stołu i położył na nim Laurę. W chwilę później w gabinecie pojawiła się pielęgniarka. - Dzień dobry. Jestem Betty Wright. - Ash Tanner. - Wiem. Nie musi się pan przedstawiać, wszyscy w miasteczku znają Tannerów. Zaraz zajmę się małą. - Zaczęła zdejmować Laurze kaftanik. - Ej, chwileczkę - zaprotestował Ash. - Co pani właściwie robi? - Proszę się nie denerwować. - Poklepała uspokajająco