– Rozumiem, ale dotąd nic takiego się jeszcze nie zdarzyło.

Rozłożyła ręce. – Bo jestem. Emma miała dziś kiepski dzień. Wypuścił ją z objęć i podszedł do szafki, w której trzymali kieliszki. – Ale teraz śpi – zauważył. – Dzięki Bogu. Nic jej dzisiaj nie odpowiadało. Nosiłam ją prawie cały czas. Richard nalał wina do dwóch kieliszków. – Więc pewnie nie byłaś w ,,Uncommon Bean’’, tak jak planowałaś? – Nie miałam szansy. Emma na pewno zaczęłaby tam płakać. – Kate podniosła kieliszek do ust, wypiła i westchnęła błogo. – Potrzebowałam tego. – Znowu napiła się wina. – A jak tobie dzisiaj poszło? Jak tam twoje asystentki? – To zabawne, że o to pytasz. Właśnie dzisiaj rozmawiałem z ciekawą osobą. – Płci... – Żeńskiej – dokończył. Kate zerknęła na odbiornik elektronicznej niani zamontowanej przy dziecku, żeby sprawdzić, czy jest włączony. – Opowiedz mi o niej. Zrobił to, a Kate słuchała go uważnie. Kiedy skończył, powiedziała tylko: http://www.szkolang.pl/media/ łazienek. Czuła coraz większy strach. Dostała wypieków, serce jej łomotało. Dom był bezpieczny, miał doskonały system alarmowy, ale mimo to nie przestawała myśleć o tym, co powiedział kiedyś Richard. Ktoś mógł porwać dziecko dla okupu. Przez tylne drzwi zajrzał Dewey. - Ani śladu małej. Laura kiwnęła głową i pobiegła schodami na górę, przeskakując po dwa stopnie. Liczyła na to, że Kelly wróciła do pokoju. Nic z tego. Kredki i książeczka do kolorowania nadal leżały na stole. Laura zajrzała do własnego pokoju. Zawołała. Usłyszała hałas dochodzący z piętra Richarda, jakiś łomot.

– Nie rozumiem... – bąknęła, chociaż nie było to do końca prawdą. – Przed chwilą rozmawiałem z Julianną. – Ścisnął mocniej jej dłoń. – To nie ja dzwoniłem. Zawróciłem, ponieważ Julianna powiedziała mi, że tu jesteś. Kate poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Odniosła wrażenie, że ktoś dotknął jej skóry lodowatą ręką. Sprawdź leżącą na nim korespondencję. Parę reklam, jakieś rachunki, w tym jeden za telefon. Otworzył go i zaczął szukać w wykazie zamiejscowych rozmów. Julianna dzwoniła głównie do Nowego Orleanu, wciąż pod ten sam numer, ale były tam też dwa telefony do Waszyngtonu i jeden do Langley w stanie Wirginia. CIA. John zmarszczył brwi, patrząc na znajomy numer. Dlaczego zdecydowała się zadzwonić do kwatery głównej Firmy? Wsunął rachunek do kieszeni. Ten telefon przypomniał mu drugi powód jego poszukiwań. Notes. Znajdowały się w nim bardzo ważne informacje: nazwiska i daty, miejsca i kwoty. Jego polisa ubezpieczeniowa, jego gwarancja wolności. Wiele osób miało ochotę na ten notes, w tym jego dawni kumple z CIA. Musi go odzyskać. Kiedy odkrył, że Julianna zabrała notes, wpadł