nie było widać.

- Nie narzekam. Teraz pracuje dla mnie dwóch ludzi i za każdym razem, gdy wynajmę łódź, nie muszę pływać sam. Powinienem założyć spółkę, ale to masa roboty i mało czasu na przyjemności. Uśmiechnęła się. - Jorge, przecież ty zawsze harowałeś. Pewnego 110 dnia będziesz miał flotę liczniejszą niż marynarka wojenna USA. - Pomyślała o Danie, o tym, jak spędza czas na leżaku i z piwem. Nie wiedziała, co zaszło w St. Augustine, co sprawiło, że popadł w taki bezruch. Miała jednak przed sobą Jorge'a, któremu życie nie szczędziło ciosów i który mimo to parł naprzód. - A przecież startowałeś od zera - dodała. Spojrzał na nią przenikliwie, jakby czytał w jej myślach. - Pamiętaj, gdzie jesteś. Tutaj, na Keys, lubimy wąchać kwiaty. Jest słońce, piasek i bryza. - A także alkohol i narkotyki - uzupełniła. - No cóż - odparł lekkim tonem - zawsze jest ta http://www.szfalnia.pl Usłyszeli syrenę kutra straży przybrzeżnej. Po 270 chwili statek zrównał się z nimi. Młody funkcjonariusz przeskoczył na pokład „Madonny". Był bardzo poważny, z uwagą wysłuchał relacji Dane'a. - Kto strzelał? - zapytał. - Nie wiem - odparł niecierpliwie Dane. - Niewiele brakowało. Wystrzelił co najmniej dwa harpuny, może więcej. A sam gdzieś się schował. Wyobrażam sobie, że we wraku. Mężczyzna spojrzał na nich wszystkich ze zdziwieniem. Widać było, że właśnie zakończyli podwodne łowy.

ci, że jej nie zabiłem, ale dla ciebie to gówno znaczy. Podsumujmy. Nie polowałem na Kelsey i nie zabiłem Sheili. Teraz zabieraj dupę z mojej łodzi. Dane nie drgnął. - Masz interesujące numery w swoim telefonie, Sprawdź Larry. - Dane przekształcił ją w biuro. - Do kuchni - rzuciła Cindy i ruszyła pierwsza. Po kilku minutach wrócił Dane, a z nim Nate i Jorge Marti. - Jorge - przywitał go Larry, unosząc szklankę z piwem w geście pozdrowienia. - Miło cię widzieć, Larry - odparł Jorge, podchodząc, by uścisnąć mu rękę. - Udało ci się przyjechać - ucieszyła się Cindy, całując nowo przybyłego w policzek. - Aha, zdążyłem akurat na czas, żeby wziąć udział w sprzątaniu. - Skrzywił się. - Słyszałem, że stary Latham złożył tu wizytę i przyniósł trochę