wiele mniej niż jej własne losy. A cała sprawa, i tak kiepska, przybierała tymczasem

Ostrzyżone na krótko włosy lśniły od potu, a twarz buldoga była nienaturalnie blada. Ze swojego miejsca Rainie zauważyła, że udało mu się rozpiąć kaburę, ale nie zdążył wyciągnąć broni. Trzymał ręce w górze i gorączkowo wyrzucał z siebie słowa. – To na pewno pomyłka. Jedna wielka pomyłka. Nieporozumienie. Takie rzeczy się zdarzają. Teraz musimy współpracować, wyjaśnić sprawę. Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Shep postąpił krok do tyłu z podniesionymi rękami i spojrzeniem wbitym przed siebie. Ktoś go zmuszał, żeby się cofał? Parę metrów dalej leżały trzy ciała. Rainie zdała sobie sprawę, że O’Gredy jest prowadzony na miejsce rzezi. A kiedy już tam dotrze… Dziwiła się, jak pewnie trzyma broń, jak jest opanowana. Wprawdzie strzelanie było dla niej chlebem powszednim, ale Shep to nie tylko jej szef, to przyjaciel. Znali się od dawna, przepracowali razem całe lata i łączyła ich więź, której niewielu mogło doświadczyć. Rusz się. Wahanie zabiło najwięcej glin. Rainie oderwała się błyskawicznie od ściany i odepchnęła Shepa na bok. Podniosła broń. W tym samym momencie usłyszała przeraźliwy krzyk: – Nie! Nie! Stała twarzą w twarz z trzynastoletnim Dannym O’Grady, bladym jak płótno i uzbrojonym w dwa pistolety. 4 Wtorek, 15 maja, 14.43 http://www.studium-medyczne.net.pl/media/ przypominała złotą pajęczynkę – jednym słowem, Lidia Jewgieniewna wyglądała wprost po królewsku. Kapitan patrzył na nią z zachwytem, a nawet nie tyle z zachwytem, co nabożnie, tak jak zapewne patrzyli na złotolicą Astarte starożytni poganie. Obrzuciwszy pogardliwym wzrokiem obróconą w nicość brankę, pani Borejko powiedziała: – Spójrz na mnie i na siebie. Ty jesteś żałosną, brudną, trzęsącą się ze strachu niewolnicą. A ja – carycą. Ta wyspa należy do mnie, jest moja! Nad tym męskim królestwem panuję ja, i to panuję niepodzielnie! Każdy przebywający tutaj mężczyzna i każdy, kto dotknie stopą tej ziemi, staje się moim. Stanie się moim, jeśli tylko sobie zażyczę. Jestem Kalipso, jestem Semiramidą Północy, jestem władczynią kananejską! Jak ty, ruda kocico, śmiałaś pokusić się o moją koronę! Uzurpatorka! Ryży samozwaniec! Przybyłaś tu specjalnie, by wydrzeć mi tron! O, od razu to zrozumiałam, kiedy cię zobaczyłam tam, na przystani. Takie jak ty tutaj się nie pojawiają, tylko ciche, nabożne myszki, a ty jesteś ognistoczerwony lis, zachciało ci się

– Ależ skąd! Brat Kleopa pije, łódkarz, który jako jedyny ma pozwolenie na Rubieżna pływać. W piciu niepowściągliwy, prawie co wieczór awanturuje się, pieśni ryczy – i to nie zawsze pobożnej treści. A przepędzić go nie można, bo zastąpić nie ma kim. Wszyscy inni boją się nie tylko na wyspę płynąć, ale nawet do tamtego brzegu się przybliżyć. Żadnymi karami się ich nie zmusi! – A to dlaczego? – z niewinną minką spytała ofiarodawczyni. – Co tam takiego Sprawdź Odwrócił się do Poliny Andriejewny i zapadłe policzki, na których nie pozostał nawet ślad dawnych dołeczków, zmarszczyły się w czymś, co przypominało uśmiech. – Nieco za wcześnie mnie wytropiłaś, siostrzyczko. Za to wygadam się przynajmniej, bo tak to tylko sam do siebie mamroczę. Jeszcze trochę i rzeczywiście mózg mi się zakwasi. Tyś, siostro, osoba bystrego rozumu, potrafisz ocenić mój zamysł. Może źle obmyślone? Zwłaszcza ta rajska nagość, co? Trzeba przecież było jakoś zaczepić się na Kanaanie, dopóki wszystkiego nie przygotuję. W dzień oddycham w edenie, jem ananasy (uch, obrzydły mi, przeklęte), nocą spod krzaczka habit wyciągam i jazda, jako Czarny Mnich po wyspie się szlajać, poczciwców straszyć. Najważniejsze – żadnych podejrzeń. Doskonale popracowaliśmy jako Wasiliskowie do spółki z panem Lampem – wszystkich ciekawskich i rozmodlonych z brzegu wystraszyliśmy. Ech, gdybym jeszcze z miesiąc miał, tobym nie pięć, lecz pięćdziesiąt albo i sto funtów spiłował! Wtedy mógłbym nie tylko laboratorium, ale i cały ośrodek badawczy rozwinąć. Warunki pracy naturalnego dzielnika są znane i