Teraz będzie siedziała cicho. Ale rano zadzwoni do firmy telefonicznej i poprosi, żeby

Siedział w pokoju z włączonym telewizorem i rozsuniętymi żaluzjami, żeby nie tracić kontaktu z rzeczywistością, sączył letnią kawę i analizował poprzedni wieczór. Co, do cholery, wydarzyło się na tym molo? Była tam. Widział ją, ale Hayes mówił, że policjanci przesłuchali innych, którzy wówczas stali na molo, starszego faceta z cygarem i zakochaną parę. Biegacza nikt nie widział i nie udało się go znaleźć. Bentz zapamiętał to sobie, choć biegacz, którego nie sposób odnaleźć, to nieduży problem. Bomba. Zalogował się do Internetu i wyszukał w Google zdjęcia z molo w Santa Monica, odnalazł kamerę internetową, która fotografuje wejście na molo co cztery sekundy. Może uda mu się przejrzeć zapis z kamery z poprzedniej nocy. I jeszcze z kamer ruchu drogowego. Mimo że nie jest policjantem w Los Angeles, nadal ma odznakę i znajomości. Na pewno uda mu się uzyskać te informacje. O jedenastej sprawa była załatwiona – rozmawiał z człowiekiem z firmy, która uruchomiła kamerę na molo i uzyskał obietnicę, że przejrzą wieczorne zdjęcia. Następnie zajął się poszukiwaniem szpitala lub kliniki, które wystawiły przepustkę nalepioną na chevrolecie. Później zadzwonił z nowego telefonu do Fortuny Esperanzo i Tally White, dwóch przyjaciółek Jennifer, które nie raczyły odpowiedzieć, gdy poprzednio się z nimi kontaktował. Tally była nauczycielką, Fortuna pracowała w galerii sztuki. Nie przepadały za nim. http://www.stomatologmizerska.pl – Że co? Co mi mówisz? Że w mieście, które ma kilkanaście milionów mieszkańców, spotkałeś tę, której szukasz, na autostradzie? Mówimy o igle w stogu siana. – Ten sam samochód, do cholery. I ciemnowłosa kobieta za kierownicą. Nie, nie widziałem jej twarzy. Widziałem natomiast skrawek naklejki. Był na niej krzyż, jakby ten szpital był związany z jakimś kościołem chrześcijańskim. – Skoro tak twierdzisz. – Rejestracja kończy się na 66, reszty nie widziałem. – Na pewno nie 666? – Nie jestem w nastroju do żartów. – I w tym problem, Bentz. Cała sprawa to głupawy żart, który ci robi ta kobieta. Kiedy zmądrzejesz i wrócisz do Luizjany? Słuchaj, mam tu robotę. Prawdziwą. Zadzwoń, kiedy pójdziesz po rozum do głowy. – Montoya się rozłączył, a rozjuszony Bentz jeszcze przez niemal godzinę krążył po ulicach.

Polizał ją serdecznie, a potem ukrył się pod kołdrą. Olivia opadła na posłanie. Głaskała go po łebku. Przytulił się do niej ciepłym ciałkiem. To nie to samo co bliskość męża, ale na razie musi jej wystarczyć. Jej mąż. Co on właściwie wyprawia w Los Angeles? Ugania się za duchem? Czy za marzeniem? Wolała się nie zastanawiać, czy nadal żywi jakieś uczucia wobec nieżyjącej byłej żony, ale i tak wiedziała. Wyrzuty sumienia zżerają go żywcem, a ktoś to sprytnie wykorzystuje. Sprawdź – Niedługo wrócę do domu – obiecał, ale oboje wiedzieli, że to tylko słowa. Nie miał pojęcia, kiedy ponownie zawita do Nowego Orleanu. – Daj nam znać, kiedy upolujesz ducha. – Dowcipnisia. – Czasami. – Aż za często. Zadzwonię. Rozłączył się i przez chwilę rozważał, czy nie wsiąść w najbliższy samolot lecący na wschód. Czemu nie? O1ivia ma rację. Ugania się za duchem. Albo ktoś go wrabia, albo traci rozum. Stawiał na to pierwsze. I wiedział, że pozna prawdę. Musiał. Rozdział 7