powodowało takiej sennosci.

która uczy sie w college'u w Santa Cruz. - Zaciagnał sie papierosem. Zebrani pod drzwiami me¿czyzni nagle jednoczesnie wybuchneli gromkim smiechem, jakby którys z nich opowiedział swietny dowcip. Samochody mijały ich z cichym szumem. Wysoko nad nimi ksie¿yc skrył sie do połowy za lekkimi, wolno płynacymi po niebie smugami chmur. - Co Marla robiła tamtej nocy? - Pytanie za szescdziesiat cztery tysiace dolarów. Cholera, chciałbym znac odpowiedz. Ale prawda jest taka, ¿e nie mam pojecia, dlaczego Marla i Pam postanowiły wybrac sie w te podró¿. Wyobraz sobie: dziecko ma dopiero kilka dni, a Marla nagle wskakuje do samochodu i w samym srodku nocy rusza przed siebie. To czyste szalenstwo. - Mo¿e, kiedy odzyska pamiec, powie nam, dlaczego to zrobiła. - Mo¿e. - Alex strzepnał popiół na chodnik i spojrzał w strone wzgórza, gdzie za wiktorianskimi kamieniczkami Haight Street stała rezydencja Cahillów, budynek, który kiedys, jako dzieci, nazywali domem. Nick nie miał nic http://www.stomatologkrakow.net.pl/media/ - Chyba tak. Tylne drzwi otworzyły się i stanęła w nich Lydia z tacą w ręku. - Przyniosłam śniadanie - wyjaśniła, uśmiechając się szeroko. - Dla dwóch osób. Nevada już miał protestować. Shelby to wyczuła. - Posłuchaj, nawet nie próbuj się wymigać. Lydia wypełnia misję: pilnuje, żeby każdy w promieniu piętnastu kilometrów otrzymywał więcej niż sto procent dziennego zapotrzebowania na substancje odżywcze i wszelkiego rodzaju kalorie. - Ale... - To prawda - przyznała Lydia, uśmiechając się z dumą; w złocistych nakryciach odbijały się promienie porannego słońca. - A więc wsuwaj - powiedziała Shelby do Nevady i pomogła Lydii nakryć do stołu. Po kilku minutach na szklanym blacie znalazły się dwa półmiski, a na nich wafle z cukrem pudrem, owoce, paski bekonu oraz sok pomarańczowy, woda i dzbanek z kawą. - Lydio, to wygląda cudownie - pochwaliła Shelby, podczas gdy starsza

słuchała silnego, miarowego bicia jego serca. Czuła, jak pieszczotliwie pogłaskał jej ramie. Zaczeła myslec o tym, jakby to było całowac go, dotykac w zakazane miejsca, le¿ec przy nim nago... o Bo¿e, nie wolno jej przecie¿ myslec o takich rzeczach. Mijały kolejne minuty, jakis samochód powoli przejechał obok nich i zniknał z drugiej strony waskiej uliczki. Sprawdź A potem jak z niego wyszedł? Ten dom jest jak forteca. Wiec mo¿e ten ktos jeszcze go nie opuscił. - Sukinsyn - warknał pod nosem. Wysiadł z samochodu i wrzucił kluczyki do kieszeni. Zaparkował kilka ulic od hotelu w nadziei, ¿e spacer w rzeskim, wilgotnym powietrzu rozjasni mu w głowie. 252 Pierwszy raz od wielu lat znowu chciał chronic Marle, otoczyc ja opieka, skryc w swoich ramionach. Jakby był jakims cholernym sredniowiecznym rycerzem w... có¿, lekko ju¿ rdzewiejacej zbroi. Wsadził rece głeboko do kieszeni kurtki, przeszedł przez ulice i wszedł do hotelu. Po kilku minutach był ju¿ na drugim pietrze. W chwili, kiedy