wyszła.

cierpienia tej podróży. — Nigdy tam jeszcze nie byłam — powiedziała panna Smith. — Ten dom opływa we wszelkie luksusy — rzekła panna Briggs z zadowoleniem. — Według mnie dzięki temu, że książę nie ma żony. Ze wszystkich domów, w których bywałam, zawsze najbardziej luksusowe były te, w których nie było wścibskiej, apodyktycznej gospodyni. — Zgadzam się — przytaknęła panna Smith. — Ale dziwi mnie, że będąc tak przystojnym, jego wysokość nie dał się złapać żadnej wielbicielce, a wiele kobiet próbowało go usidlić, wierzcie mi! — Co ty tam możesz wiedzieć na ten temat — odparła panna Briggs. — W zeszłym roku wśród gości księcia znalazły się dwie damy, które bardzo chciały zaskarbić sobie jego uczucia. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Nawet pan Bates, kamerdyner, był zgorszony. Stwierdził, że przez wszystkie lata swojej pracy nie widział czegoś bardziej oburzającego. — I co, nie udało się wielbicielkom? http://www.stomatologia-krakow.edu.pl Bella usłyszała kroki Edwarda i zamarła w oczekiwaniu, wpatrzona w zamknięte drzwi gabinetu. Pokój z pewnością był w założeniu przeznaczony na sypialnię, ale umeblowano go jak pokój biurowy - wstawiono biurko, komputer, małą sofę i półki z książkami. Bella zauważyła historię Zuranu. W bardziej sprzyjających okolicznościach chętnie by ją przeczytała. Serce waliło jej mocno. Odkryła, że tylko to pomieszczenie ma zamek w drzwiach, więc postanowiła tutaj poczekać na powrót Edwarda. W ten sposób przynajmniej nie zdoła wyrzucić jej siłą. Pokój miał przyległą łazienkę, ale w sumie był niewielki i Bella zaczynała się w nim czuć nieco klaustrofobicznie. Apartament wydawał się pusty. Czyżby Bella wzięła sobie jego słowa do serca i wyjechała? Ku swojemu zdumieniu nie ucieszył się z tego tak, jak przewidywał. Nadmiernie rozwinięte poczucie obowiązku sprawiało, że wolał pomyślne zakończenia. Poza tym zdecydowanie nie chciałby musieć zamartwiać się losem tej lekkomyślnej, młodej kobiety. Wciąż czuł w powietrzu jej zapach - czysty, lekki i delikatny. W kuchni, ku swojej uldze, zobaczył jej torebkę i komórkę. Najwyraźniej Bella wciąż tu była. Wyciągnął z torebki jej paszport. Z gabinetu doszedł go lekki szelest. Edward zmarszczył brwi. - Bella? Na dźwięk jego głosu Bella usztywniła się jeszcze bardziej. Edward zauważył, że zamknęła się na klucz i zaklął pod nosem. - Otwórz drzwi - poprosił. - Nie masz prawa mówić mi, co mam robić! - odkrzyknęła ze środka. - Możesz sobie uważać, że to twój apartament, ale mój ojciec też miał poświadczone prawo własności. Teraz on nie żyje, a apartament jest mój. Nie zamierzam pozwolić ci się zastraszyć i zostanę tu, dopóki nie będę pewna, że nikt mi go nie zabierze.

na to siły. Rozejrzał się dookoła; Chloe siedziała w jednej z karetek i owinięta w koc, patrzyła tępo przed siebie znad maski tlenowej, pozwalając sanitariuszce trzymać się za rękę. - Nic jej nie będzie - uspokoił go ratownik. Matthew ściągnął swoją maskę z twarzy. - Chcę z nią porozmawiać. Sprawdź niego i dotknęła czegoś jeszcze. Skóra? Może książka? Nie, coś większego, bardziej płaskiego... Cofnęła rękę, wytarła ją w spódnicę i znów zamieniła się w słuch. Po chwili wyciągnęła plastikową torebkę - zwykła, białą, bez nadruku. Położyła ją na dywanie i sięgnęła ponownie. 194 Teczka z kremowej skóry, stara i zakurzona... z założonymi na siebie brzegami, związana na kokardkę czarną aksamitką. Zuzanna poczuła, że serce bije jej szybciej. Drżącymi palcami rozwiązała aksamitkę, otworzyła teczkę i zobaczyła portfolio z miniaturami. Rysunki. Szkice piórkiem. Spojrzała na pierwszy z brzegu i zrobiło jej się słabo.