- Nie sądzę. - Karolina zwlekała z odejściem od sklepu, próbując

ewentualnej nieuczciwości Matthew. Prawdę rzekłszy, raczej nie wyglądał na defraudanta, ale zawsze mocno wierzyła, że wszystkie drogi prowadzą - przynajmniej potencjalnie - do Rzymu. 216 - Pozwolisz, że zapytam - powiedziała Sylwia - skąd wiesz o jego kłopotach w firmie? - Podsłuchałam - wyznała z rozbrajającą szczerością Zuzanna. - Wiem, to naganne, ale przyznasz sama, że w dobrej sprawie... - Nie przyznam. I nie chcę o tym rozmawiać. - A nie sądzisz, że powinnaś? Ze względu na dziewczynki? - Tylko jeśli Matthew sam opowie mi o swoich problemach. W przeciwnym razie uznam, że to jego sprawa, nie moja, a już na pewno nie twoja. - Ale jeśli jego problemy odbijają się na dziewczynkach? Wtedy także powiesz, że to nie twoja sprawa? - Sylwia milczała, więc Zuzanna szła za ciosem. - On się autentycznie zamartwia, że może stracić pracę. I przez ten podły nastrój zachowuje się nieracjonalnie wobec dziewczynek. - To znaczy jak? - Byłam świadkiem, jak nakrzyczał na Flic. A potem także na http://www.spisaptek.pl/media/ W uszach wciąż dźwięczały mu słowa Cary. Miała rację. Miłość jest najważniejsza, to na niej powinno się budować wspólne życie. Na uczuciu, którego zabrakło w małżeństwie jego rodziców. Zamyślił się. Minęła dobra chwila, gdy zorientował się, że Shey już dawno powinna wrócić. Podniósł się, podszedł do drzwi wiodących na zaplecze i ostrożnie je uchylił. Sądził, że zastanie dziewczynę czyszczącą coś lub zmywającą, tymczasem Shey stała w otwartych drzwiach wychodzących na tył kawiarni. Taca, przed chwilą wypełniona jedzeniem, była niemal pusta. Odwrócona do wyjścia Shey nie widziała Tannera. Na dworze stali jacyś ludzie, a ona podawała im kanapki

- Nie twój interes - odcięła się, ale złość powoli jej przechodziła. - Gdzie go masz? - dociekał dalej. - Mogę sam zobaczyć, co przedstawia. Nie ma sprawy. Shey odwróciła się do niego i odpowiedziała ostro: - Nie wydaje mi się. Na jej twarzy pojawił się jednak cień uśmiechu. Tanner Sprawdź - zawahała się. - Przepraszam, już to wszystko mówiłam. - Tak, rzeczywiście - zgodził się koroner. - Dziękuję. Chcąc zaoszczędzić dziewczynkom stresu, koroner tylko dla formalności zapytał Imogen i Chloe, czy mają coś do dodania. Obie zaprzeczyły, po czym Flic - jako jedyna obecna w domu podczas wypadku - została poproszona o złożenie przysięgi. Wzięła Biblię i przeczytała z kartki tekst: - Przysięgam na Boga Wszechmogącego, że będę mówiła prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Matthew zebrał się w sobie. Koroner najpierw złożył jej kondolencje, a następnie poprosił, by opowiedziała po kolei wszystko, co wydarzyło się owego dnia aż do śmierci jej matki.