Kątem oka widział, że Hayes szykuje się do skoku, chce go powstrzymać, ale Montoya

– Nie rób tego – mówiła spokojnie. – Posłuchaj. Jeśli... – Dosyć! – W okrągłych oczach płonęła furia. – Gadaj, ile chcesz, ale nie dam się na to nabrać, rozumiemy się? To już koniec. Umrzesz, Liwie, i to jeszcze dzisiaj. Wściekła, ale opanowana, sprawdziła ustawienia kamery i pobiegła na górę. Tym razem zostawiła włączone światła. Kamera rejestrowała każdy ruch O1ivii. Usłyszała odgłosy z góry, a potem potężny silnik obudził się od życia. Podłoga zadrgała. Łódź ruszyła. – O Boże – szepnęła pobudzona do działania. Obeszła klatkę, sprawdziła każdy pręt, choć wiedziała, że nie da rady ich wyłamać. Nie wydostanie się stąd. Z przerażeniem myślała o swoim losie: jest skazana na śmierć z rąk psychopatki. Jej dziecko nigdy nie zobaczy świata. Ogarnął ją dławiący smutek. Umrze przed okiem kamery. Jej śmierć przejdzie do historii. Rick Bentz będzie cierpiał do końca życia. Wiedziała o tym. Wiedziała też wariatka. Już niedługo będzie po wszystkim, chyba że wydarzy się cud. http://www.soze.pl/media/ To tylko twoja wyobraźnia, zżera cię poczucie winy, pomyślała. A może to kot sąsiadów. Tak, to na pewno ten wychudzony zwierzak, który wiecznie buszuje w pojemnikach na śmieci i poluje na myszy w garażu. Na palcach wróciła do sypialni, podeszła do okna i wyjrzała na dwór. Tego popołudnia w południowej Kalifornii nie zauważyła niczego podejrzanego, tylko gęstą szarą mgłę. Smog zniekształcał nawet słońce, czerwony dysk wiszący nisko nad dachami domów. Tego dnia od oceanu nie wiała nawet najlżejsza bryza, najsłabszy powiew nie wywoływał żadnego dźwięku. Nie dostrzegła też kota przemykającego się wśród suchych zarośli, na ulicy nie było rowerzysty. Ani samochodu. Nic. To tylko nerwy. Uspokój się. Wlała resztkę drinka z shakera do szklanki i wypiła łyk w drodze do łazienki. Stając w

że Lorraine ją widziała, dodał mu otuchy. Teraz przynajmniej, jeśli nie zdarzy się nic więcej, LAPD uwierzy, widząc Lorraine przerażoną spotkaniem z kobietą podobną do Jennifer Bentz. – Skurczybyk – mruknął pod nosem, utkwiwszy w korku po zjeździe z autostrady. Malutki człowieczek w płaszczu, spodniach moro i kapeluszu z piórem majestatycznie kroczył przez jezdnię, pchając przed sobą wielki wózek na zakupy. Czas uciekał. Cenny czas. W końcu przeszedł, światła się zmieniły i samochody ruszyły z miejsca. Bentz gnał na Sprawdź ograniczała się do przekładania papierków, siedząc za biurkiem. Nie miała szans na powrót do czynnej służby. Mimo tego ćwiczyła na siłowni, była silna i zdrowa, problem sprawiało jej jedynie kolano. Czasami lekko utykała. Hayes wiedział, że drażni ją także fakt, iż już nie może nosić dziesięciocentymetrowych obcasów. – Przyniosę ci drinka. – Powinienem wrócić na posterunek. – Zdążysz. Jutro. – Szukała lodu w zamrażarce. – I tak nie przywrócisz życia tym dziewczynom. Wiedział o tym, ale oboje wiedzieli także, że pierwsze godziny po morderstwie mają kluczowe znaczenie. Wraz z upływem czasu maleją szanse na schwytanie zabójcy. – Dziwne, że morderca sióstr Caldwell atakuje ponownie po dwunastu latach. – Podała mu szklankę z whisky i lodem oraz puszkę piwa korzennego. – Sam sobie zmieszaj. Puściła do niego oko i uśmiechnął się po raz pierwszy, odkąd zobaczył ciała. Dobrze mu