potykania się była juz na tyle wyraźna, że Lizzie

Sama nigdy nie posiadała wiele, trochę nędznych sprzętów pozyskanych na wyprzedażach, więc perspektywa doprowadzenia do porządku tak wspaniałego domu była dla niej bardziej przyjemnością niż pracą. 40 Chciała zacząć już, zaraz. Poszła do kuchni, w szafce pod zlewozmywakiem znalazła wszystko, czego mogła potrzebować, zakasała rękawy i zabrała się do dzieła. W godzinę później, kiedy została jej już tylko posadzka do umycia, uznała, że pora zajrzeć do Laury. Mała spała w najlepsze, więc Maggie zabrała się do szorowania kafli. Uporawszy się z posadzką - odstawiała akurat mop do schowka na szczotki - zobaczyła przez okno Asha idącego w stronę domu. Popatrzyła zaciekawiona. Nie wyglądał w tej chwili na bogatego playboya, bardziej przypominał znużonego kowboja powracającego z pastwisk po całym dniu pracy. Lekko rozkołysany krok, wysokie, pokryte kurzem buty, wytarte dżinsy. Kowbojski kapelusz naciśnięty głęboko na czoło. Mocne rysy, twarde spojrzenie - to akurat musiała sobie http://www.sienatori.pl Ash zatrzymał się gwałtownie. - Kto ci powiedział, że nie chcę mieć dzieci? - Sheila. - Kiedy ci się zwierzała? - Nic nie wiem, nic nie powiem. - Rory zaczął machać rękami. - Zaraz mi zarzucisz, że uwodzę twoją byłą żonę. Ash wzruszył ramionami i wszedł do kuchni. - Amant się znalazł, myślałby kto. - Dlatego rozpadło się wasze małżeństwo? - Przez ciebie? Nie, śliczny. - Nie. Przez to, że nie chciałeś mieć dzieci. Ash wyjął butelkę z lodówki, wstawił do mikrofalówki,

prawdziwego Jacka Wade'a, dzielnego, urodziwego, energicznego chłopca o silnych kończynach. Kończyny mu wprawdzie słabną, ale choroba nie pozbawiła go jeszcze żadnej z tych zalet, a nade wszystko pozostawiła nietknięte jego poczucie humoru i inteligencję. Oraz uśmiech, który tak Sprawdź - Proszę bardzo. Do kuchni przywlókł się Edward w workowatym Tshir- cie i szortach, stroju, który wolał od piżamy. - Z Jackiem już dobrze? - spytał. - W tej chwili nie za bardzo. - Czemu nie śpisz? - zainteresowała się Lizzie. - I gdzie masz kapcie? Przeziębisz się jeszcze bardziej! - Czuję się o niebo lepiej, mamo. - Edward usiadł przy stole. - Sophie też się już obudziła i chciała do niego iść, ale jej zabroniłem. - Może i dobrze, ale drugi raz się nie zarazi. - A ona dobrze się czuje? - zapytała Lizzie.