jej się, że jest blady, nerwowy i oschły wobec ojca. A jednak zignorowała jego stan. Tak jak

pogodzić się byłoby nietrudno. Dopóki z twarzy nie zejdą mi następstwa znajomości z Czarnym Mnichem, lepiej nie pokazywać się na oczy Korowinowi. Dla niego jestem po prostu ładniutką kobietą (zapewne na tutejszym bezrybiu), a co to za uroda z obrzękiem na pół twarzy. Mężczyźni tak już są zbudowani, że z brzydulą rozmawiać nie będą. Nawet stąd widzę ironiczny uśmiech na Ojca twarzy. Nie będę udawać, Ojciec i tak na wskroś mnie widzi. Owszem, nieprzyjemna mi jest myśl, że Donat Sawwicz, który patrzył na Polinę Andriejewnę Lisicyną w szczególny sposób i prawił jej komplementy, zobaczy ją w takim rozpaczliwym stanie. Cóż, jestem grzeszna, próżna, kajam się. Teraz już dopisuję ostatnie linijki i idę. Noc jest dziś taka, jak trzeba – księżycowa. Właśnie w takie noce „Wasilisk” pojawia się przy Mierzei Postnej. Plan mój jest prosty: zaczaję się na brzegu i spróbuję wyśledzić mistyfikatora. Jeśli ten spacerek nic nie da, nazajutrz zajmę się igumenem i Wyspą Rubieżną. No, a jeśli zdarzy się tak, że spacerek zakończy się wyżej wspomnianym nieszczęściem, to liczę tylko na to, że do Waszej Przewielebności dotrze niniejsze pismo. Przewielebnego Ojca http://www.restauracjabracka.pl/media/ bez mocnego słowa męczycie się. A i śluby czystości to też... – żałośnie zakończyła pątniczka o wrażliwym sercu, mówiąc już jakby sama do siebie, półgłosem. Kapitan jednak usłyszał i obrzucił nietaktowną osobę takim spojrzeniem, że Polina Andriejewna przestraszyła się i szybciutko zrejterowała z mostka na pokład, a stamtąd do swojej kajuty. Męski raj Dlaczego kapitan spojrzał tak wściekle, wyjaśniło się do pewnego stopnia nazajutrz, kiedy „Święty Wasilisk” przycumował do nowoararackiej przystani. Czekając na bagażowego, Polina Andriejewna zasiedziała się trochę na pokładzie i zeszła ze statku prawie ostatnia z pasażerów. Uwagę jej zwróciła zgrabna młoda dama w czerni, niecierpliwie wypatrująca kogoś na molu. Dokładnie obejrzawszy nieznajomą i zwróciwszy uwagę na niektóre cechy jej stroju (był wprawdzie wyszukany, ale trochę demode9 – sądząc z żurnali, w tym sezonie takich szerokich kapeluszy i bucików ze srebrnymi guziczkami już się nie

Przewraca ją. Dama pik. Sięga do kieszeni i zakrywa jej krynoliny nową sukienką ze srebra. 30/86 – Srebro zostaw dla swoich dziwek! – krzyczy Sprawdź prawdziwe kłopoty. – Tak. Ślady prochu, wykryte na rękach i ubraniu Danny’ego O’Grady. Nagle przeobraził się w adwokata o zaciętej minie. – Czy to prawda, Conner, że oddała pani strzał ze swojej broni na miejscu przestępstwa? – Tak, już wyjaśniłam... – Czy to prawda, że przy każdym strzale emitowane są drobiny prochu? Oczywiście, ale przecież nie stałam nad Dannym... – Ale miałaby je pani na rękach, prawda? A potem, czy nie zrewidowała pani podejrzanego, Danny’ego O’Grady? Nie dotykała pani jego ubrań, ramion i rąk w poszukiwaniu broni i przy zakładaniu kajdanek? A jeśli ślady prochu, wykryte na ubraniu i dłoniach oskarżonego, w rzeczywistości zostały przeniesione przez panią? Rainie była zupełnie oszołomiona. Chryste, o tym nie pomyślała. Wszystko działo się tak szybko. Najpierw strzeliła w sufit, żeby nie zabić Shepa i jego dzieciaka. Potem musiała