- Ju¿ podaje. - Carmen błysneła zebami w usmiechu i

tak jak owej wiosennej, mglistej niedzieli. Kylie miała na sobie jedna z sukienek Marli, z grubego aksamitu w odcieniu pieknej, głebokiej zieleni. Dzien wydawał sie troche za ciepły na aksamit, ale była to najładniejsza sukienka, jaka Kylie miała w swojej szafie. Przesiedziała cała msze w ławce kilka rzedów za rodzina Conrada. Marla zauwa¿yła ja wtedy, gdy ich oczy, tak do siebie podobne, spotkały sie na kilka sekund. Marla była starsza, ale miała włosy tego samego koloru, nos równie prosty, nieco bardziej spiczasty podbródek i oczy zielone, takie same jak Kylie. Było to dziwne uczucie, zupełnie jakby obie patrzyły w lustro zniekształcajace troche odbicie. Victoria Amhurst odwróciła sie nagle, jakby wyczuła obecnosc intruza usiłujacego wtargnac w jej idealne ¿ycie. Dostrzegła Kylie, szepneła cos do me¿a, po czym szybko zwróciła wzrok na ołtarz. Siedziała sztywno, jakby połkneła kij, nie odwróciła sie ju¿ ani razu. Organista zaczał grac i zebrani w kosciele wierni 439 zaintonowali pierwszy hymn. Victoria powiedziała cos cicho do córki, która, zapewne stosujac sie do polecenia matki, tak¿e ju¿ sie nie odwróciła. Ale Kylie czuła ciekawosc swojej http://www.reologiawbudownictwie.info.pl - Rozmawiałes z lekarzem? - spytał Nick. - Tak. Rozmawiałem z Philem Robertsonem, jeszcze zanim wkurzyłem pielegniarke. Uwa¿a, ¿e Marla dochodzi do siebie. To mo¿e potrwac kilka dni albo kilka tygodni, tego nie potrafił okreslic, ale - i to jest wa¿ne - Alex wyciagnał z barku 56 kilka butelek - kiedy ju¿ odzyska przytomnosc, a wyniki badan beda dobre, pozwola jej wrócic do domu. -Alex otworzył nowa butelke. - Mam ju¿ dwie pielegniarki, które beda jej dogladac na zmiane. - Nareszcie dobre wiesci - powiedział Nick, wygladajac przez okno. Miał nadzieje, ¿e w jego głosie nie dosłyszano sarkazmu. Deszcz spływał po szybach kretymi stru¿kami,

Twardziel, rozparty na fotelu, napotkał jego spojrzenie, zeskoczył i poło¿ył sie pod stolikiem do kawy, skad obserwował teraz swojego pana przez szklany blat, poznaczony sladami szklanek, które stały tu poprzedniego wieczora. - Có¿, jesli spotkasz Aleksa, powiedz mu, prosze, ¿e chciałabym ja zobaczyc. Postaraj sie, by zrozumiał, ¿e my te¿ Sprawdź chodzi te¿ o mame, Cissy i mój spokój ducha. Jak sadzisz, jak sie czuje, zostawiajac cie tu tylko z matka staruszka i nastoletnia córka ? Czy one sa w stanie zapewnic ci własciwa opieke? - Nie potrzebuje opieki. - Oczywiscie, ¿e potrzebujesz - rzucił Alex gniewnie. - Jestem dorosła, a w tym domu roi sie od słu¿by. Jest Carmen, Fiona, Lars i Bóg jeden wie kto jeszcze! - ¯adne z nich nie przeszło przeszkolenia medycznego! - Alex tracił panowanie. Gestem przypominajacym Nicka, zało¿ył rece na piersi. Jego oczy płoneły wsciekłoscia. Marla czuła, ¿e ma ochote nia potrzasnac. - Na litosc boska, Marla, choc raz w ¿yciu pomysl o innych, dobrze? To trudny okres dla