- Niełatwo się rozpraszam - powiedziała sucho. - Zwłaszcza gdy pracuję.

najdokładniej, jak mogła, ale daremnie. Lada moment wyczerpanie odbierze jej całkowicie siły. Zagubi się w tym ogromnym, brudnym, przerażającym ją mieście. Och, jakże brakowało jej rozległych przestrzeni Yorkshire i bezludnych, smaganych wiatrem wrzosowisk! A najbardziej ze wszystkiego brak jej było porządnego łóżka. Wzdrygnęła się, gdy błyskawica rozdarła ciemności, i ciaśniej owinęła wokół siebie zielonkawy płaszcz. Musi znaleźć jakieś schronienie. Miejsce, gdzie ukryje się przed Kozakami i schroni przed burzą. Rankiem, przy dziennym świetle, bez problemu odczyta nazwy ulic, a może nawet odważy się spytać ludzi o drogę, chociaż wątpiła, czy ktoś jej pomoże. Z westchnieniem spojrzała na swój wyświechtany, zabłocony strój. Nie, każda szanująca się osoba będzie jej unikać, biorąc ją za żebraczkę albo nawet kogoś gorszego. Najwyraźniej strój znaczył tu o wiele więcej niż w jej skromnej wiosce Buckley on the Heath. Doczekała się już bardzo niemiłej propozycji od starszego mężczyzny, który mógłby być jej ojcem. Przerażona uciekła czym prędzej. Dopiero później pojęła, że w stolicy jest całkiem inaczej niż na prowincji, gdzie mogła się cieszyć swobodą. W Londynie samotną dziewczynę - zwłaszcza po zapadnięciu zmroku - powszechnie brano za ulicznicę. Pewnie dlatego nikt nie chciał jej pomóc. Pierwszą osobą, która jej to uświadomiła, był jubiler. Wstąpiła do niego tuż po przybyciu do Londynu. Wyciągnęła z zanadrza wielki rubin i spytała, ile jest wart. Rzucił okiem na jej zniszczone odzienie, wyraźnie podejrzewając ją o kradzież klejnotu. Zażądał http://www.rejack.pl/media/ najwyższy, odkładając czasopismo i wstając z kanapy. Krystian aż odetchnął z ulgą. - Ale zapamiętaj, że strasznie denerwujący jesteś! – rzucił na odchodnym facet w czarnej bluzie. – Ciota – skomentował. Rozdział szósty Książę ma rywala? Krystian uśmiechnął się lekko, przeglądając książki, jakie trzymał na półce Karol. Wszystko spod gatunku fantastyki albo science fiction. Skrzywił się nieco, nie gustował w takich powieściach, znacznie bardziej wolał harlequiny. - Nie doszło zbyt wiele od ostatniego czasu – zauważył zdziwiony, spoglądając kątem oka na przyjaciela, siedzącego przy komputerze… Ale nie przy żadnej grze RPG, w które zawsze tak namiętnie grał. Przeglądał jakieś portale. - Nie mam na to czasu – stwierdził chłopak, zaczytany w jakimś artykule. Krystian

Nagle poczuł, jak coś uderza go w potylicę, a następnie spada na ziemię, wydając charakterystyczny dźwięk. Syknął cicho, dotykając tyłu głowy i wcale nie zwalniając chodu. Rzucili w niego puszką! Serce biło mu coraz szybciej ze zdenerwowania, a oddech stawał się urywany od przyśpieszonego kroku. Śmiechy, jakie słyszał za sobą, wcale nie pomagały. Oni szli za nim! Sprawdź podwórka. Uniósł zaskoczony brwi, aż przystając. Jakieś śmiechy i ciche jęki. Kogoś biją? Zajrzał trochę niepewnie w głąb podwórza, dostrzegając czterech facetów ubranych na typowych „dresów”. Dwójka z nich znęcała się nad jakąś postacią, co chwilę rzucając durne uwagi, a pozostali stali trochę dalej, popijając spokojnie piwo. Zmarszczył zniesmaczony brwi. Czterech na jednego? Czy to aby nie za dużo? Ale przecież nie wkroczy pomiędzy nich niczym Bataman ratujący Gotham City. Wcale by temu chłopakowi nie pomógł, a jedynie sam miałby obitą twarz… ale przecież nie może tak tego zostawić. Pomacał kieszeń swoich obcisłych spodni, odnajdując w niej komórkę, którą wyciągnął. Musi zrobić to jakoś inaczej, żeby obyło się bez bójki. Ruszył wzdłuż korytarza prowadzącego prosto na podwórko. Zmarszczył brwi, spoglądając na ciemne okna kamienicy, które wychodziły na plac, gdzie czwórka