- Na pewno. - Ustawiła bile, a potem podała mu kij. Miło ją zaskoczył,

Zajechała drogę dwóm ciężarówkom, paru kierowców poganiała, mrugając światłami i omal nie wjechała w tył radiowozu. Gdyby nie fakt, że znała szeryfa, na pewno zapłaciłaby mandat za przekroczenie dozwolonej prędkości. Wtedy powinna była wziąć głęboki wdech, ale tego nie zrobiła. Kiedy wparowała do hotelu, Quincy drzemał w sypialni. Kimberly gapiła się w telewizor. Ambitna studentka psychologii nie kryła zadowolenia z faktu, że wreszcie coś się dzieje. Rainie zrozumiała, jak się czują szczury doświadczalne. Gdyby w tym momencie Kimberly kolejny raz spojrzała na nią badawczo, w zamian za ziarenka Rainie zaczęłaby wciskać kolorowe guziki. Mimo to podniosła głowę. - Po pierwsze - zaczęła oschle - przyjrzyjmy się domniemanemu tatusiowi, Ronaldowi Dawsonowi, znanemu również z imienia Ronnie. To bandzior! Na dodatek skazany na odsiadkę! W ubiegłym roku wypuszczono go warunkowo z powodu podeszłego wieku. Ma sześćdziesiąt osiem lat i tak zaawansowany artretyzm, że przestał być groźny dla społeczeństwa. Ale kiedy miał trzydzieści parę lat, w bójce w barze nożem myśliwskim wybebeszył jakiegoś faceta. Chwileczkę! Przepraszam! Według jego adwokata Carla Mitza istniały okoliczności łagodzące. Stary dobry Ronnie był taki pijany, że nie wiedział, co robi. Witaj, tatuśku! http://www.psychoterapeuci.net.pl/media/ ogłoszenia pocztą elektroniczną do innych więzień. Mam już wielu fanów! Quincy zamknął teczkę z aktami i usiadł z ponurą miną. Oczy wszystkich wciąż skierowane były na niego, ale on nie miał już nic do dodania. To było jego życie. Ktoś się w nie wdarł. Telefon za telefonem, wiadomość po wiadomości. Obietnice powolnej śmierci w męczarniach. Nie pamiętał już kiedy ostatnio spał. Na szczęście w biurze potraktowano sprawę poważnie. W gabinecie Everetta zebrała się niewielka grupa ludzi. Młodszy z nich, z szopą piaskowych włosów, agent specjalny Randy Jackson, reprezentował Wydział Służb Technicznych i był szefem grupy zajmującej się podsłuchem. Z Narodowego Centrum Analizy Brutalnych Przestępstw przybyła agentka specjalna Glen- 66 da Rodman, starsza kobieta ze skłonnością do poważnych, szarych garniturów,

więc musiałeś myśleć o tym wcześniej. Milczał dalej. Palcami pukał w kieliszek z winem. Wreszcie powiedział poważnie: - Elizabeth Quincy, jesteś wyjątkowo mądrą kobietą. - Nie, po prostu również jestem matką. - Nie wiem... - przerwał, podniósł kieliszek i wypił łyczek wina. - Nie Sprawdź Zauważył. Ale współpracowali z nim. Podczas śledztwa Sanders zachowywał się jak człowiek opętany. Był pełen pasji, żaru i gniewu. Furii na niesprawiedliwości tego świata i na zasranych łobuzów o ptasich móżdżkach, którzy odbierają życie dobrym, uczciwym, ciężko pracującym ludziom. Może inni detektywi nie doceniali wartości porządnego zszywacza, ale każdy z nich wiedział, co to gniew. Był to wspólny mianownik, który ich łączył. Abe starannie zapakował kanapką: przesunął ją na sam środek trójkątnej serwetki, złożył rogi i mocno zawinął. Zwilżoną chusteczką wytarł kroplę musztardy z blatu biurka. Na koniec wszystko wyrzucił. Sprawa Hathawaya bolała go. Nie żeby wina leżała po stronie sędziego. Nakaz rewizji wypisany był zbyt ogólnikowo, więc policjanci próbowali improwizować. A to już się w obecnych czasach nie sprawdzało. Światem zawładnęli prawnicy i gliny musiały za każdym