obecności reprezentujących rodzinę prawników. Jeśli ktoś z zespołu dochodzeniowego spróbuje złamać ten zakaz, biuro szeryfa w Bakersville zostanie podane do sądu. Z poważaniem, Avery Johnson. – Cudownie – wymamrotała Rainie. Rozmowa Shepa z Sandy najwyraźniej przyniosła efekt. A może Shep, żeby przypadkiem nie zaszkodzić Danny’emu, wspomniał Johnsonowi, iż policjantka Conner chciałaby przesłuchać Becky? Doświadczony szeryf chyba nie powinien popełnić takiego błędu. – Wygląda na to, że w najbliższym czasie nie przesłuchamy Becky O’Grady – skomentował Sanders. – Zobaczymy. – Rainie podała faks Quincy’emu, który bynajmniej nie wyglądał na zmartwionego. – Rutynowe posunięcie – stwierdził. – To tylko początek – przestrzegł Sanders, przybierając ton doświadczonego gliny. – Zanim śledztwo się skończy, całe miasteczko zaroi się od prawników, którzy będą reprezentować, chronić i ciągać do sądu kogo się da. Dziwię się, że George Walker nie zaskarżył jeszcze biura szeryfa. Przecież w jego mniemaniu wszystkiemu winien jest Shep. Rainie zagryzła dolną wargę. Nie chciała się przyznawać przy Sandersie, ale sytuacja zaczynała ją przerastać. – Myślisz, że mnie też zaskarżą? – Jasne – odparł obojętnie detektyw. – Walkerowie i Bensenowie prawdopodobnie http://www.psychologiareligii.pl Zaczniemy, jak należy, od samego ranka. O dziewiątej, kiedy jeszcze dobrze nie rozedniało, od strony jeziora rozległo się długie buczenie – to przybył z Modroozierska parowiec „Święty Wasilisk” z nowym, najemnym kapitanem. Pani Lisicyna zdążyła już przedtem wypić kawę i siedziała przed lustrem, z zadowoleniem oglądając swoją zupełnie już czystą twarz. Odwracała się to tą, to tamtą stroną i wciąż nie mogła się nacieszyć. Buczenie usłyszała, ale nie zwróciła na nie uwagi. A szkoda. Od posępnego, przeciągłego sygnału upłynęła mniej więcej godzina, no, może trochę więcej, gdy do pokoju Poliny Andriejewny, która już zjadła śniadanie, ubrała się i właśnie zamierzała iść do Berdyczowskiego, zastukał mnich, służka archimandryty Witalisa. – Czcigodny ojciec przeor prosi, by raczyła pani udać się do niego. – Czerniec skłonił się uprzejmie, lecz tonem nieznoszącym sprzeciwu dodał: – Już zaraz. Kareta czeka. Na pytania zdziwionej pątniczki odpowiadał wymijająco. Można powiedzieć, że w ogóle
Cabot w cywilnych strojach mieli za zadanie obserwować uroczystość, nie rzucając się w oczy rodzinom ofiar. Nikt nie spodziewał się żadnych burd podczas samego pogrzebu. Ale Rainie i burmistrz obawiali się tego, co mogło nastąpić później, kiedy wzburzeni ludzie wyjdą z cmentarza i wypiją w barze po parę drinków. Alkohol i broń nigdy nie stanowiły dobrej kombinacji, a co gorsza w Bakersville nie brakowało ani jednego, ani drugiego. Sprawdź wodzie jak Wasilisk. Tym żartem zapewne biskup chciał dodać mnichowi otuchy i wprowadzić go w spokojniejszy nastrój, konieczny dla poważnej rozmowy, ale wynik osiągnął wprost przeciwny. Antipa zerwał się nagle z krzesła, podbiegł do wąskiego okienka składnicy akt i zaczął wyglądać na zewnątrz, bełkocząc nieskładnie: – Boże święty, jakże to ja zapomniałem! Przecież on już tu, tylko patrzeć, w mieście! Przenajświętsza Orędowniczko, ochroń i obroń! Odwrócił się do władyki i zatrajkotał: – Lasem jechałem, do władyki spieszyłem. Mnie sprawnik, jak w Modrooziersku ze statku zszedłem, dał swoją kolaskę, żebym szybciej do Zawołżska dojechał. Już i w Modrooziersku o pojawieniu się Wasiliska słyszeli. A jak już blisko miasta byłem, patrzę, a nad sosnami – on!