- Nie wiem.

To nie jest ktoś, kto dokonuje nagłego i przypadkowego aktu. - Planował to od dłuższego czasu - zgodził się Quincy. - W Portland zamieszkacie w hotelu pod zmienionymi nazwiskami. Potem przejdziemy do ofensywy. Szeryf Amity wznowi dochodzenie w sprawie wypadku Amandy. Detektyw Phil de Beers śledzi Mary Olsen i wkrótce powinien się odezwać. Nawet jeśli nie ufamy Montgomery'emu, Everett jest po twojej stronie, Quincy, a agentka specjalna Glenda Rodman najwyraźniej wie, co robi. Możliwe, że pomoże nam w zrozumieniu pewnych szczegółów. - Będziemy siedzieć i czekać - mruknęła Kimberly. - Będziemy się zastanawiać nad tym, gdzie uderzy. - Mamy pewne wyprzedzenie - odparła Rainie. - W przypadku Man¬ dy to on miał przewagę, ponieważ była jego pierwszą ofiarą. W przypadku Bethie też miał przewagę, bo wtedy też nic nie wiedzieliśmy. Teraz wiemy już całkiem dużo. I dokładnie - zerknęła na zegarek - za trzy godziny znajdziemy się poza strefą rażenia. Wreszcie to my zyskamy przewagę w jego grze. 161 Kimberly i Quincy zgodzili się z nią. Rainie wróciła do swoich notatek. - Mam też drugą osobę, którą powinniśmy sprawdzić. Według Zane'a, sponsorem Mandy w AA był jej szef Larry Tanz, właściciel restauracji, http://www.przydomowa-oczyszczalnia.net.pl/media/ głos, odebraliby mi licencję. I byłbym kompletnie zrujnowany! - Od tamtej pory nieźle sobie radziłeś. - Rainie wzruszyła ramionami, starając się przedłużyć rozmowę. - Tak, kiedy przeprowadziłem się z Kalifornii do Nowego Jorku i wszystko zacząłem od początku - odparował Andrews. - Byłem sam jak palec. Nie miałem niczego. No, wiecie, z Mary Olsen mogłem mieć drugą szansę. Była ze mną w ciąży. Może bylibyśmy szczęśliwi. Ale Pierce spieprzył mi nawet to! Zmusił mnie, żebym ją zabił, zanim się dowiedziałem. - Teraz głos Andrewsa się zmienił. - Pieprzony skurwysyn! Zabrał mi wszystko, czego pragnąłem! Ale koniec z tym! Teraz to ja dyktuję warunki, to ja panuję nad sytuacją! Myślicie, że chce poznać opinię eksperta? No to mu ją przedstawię. Opinia eksperta w ładunkach wybuchowych! Nadszedł już czas! - Nagle szarpnął Kimberly za prawą rękę. Ona uniosła stopę, żeby walnąć go

w dłoniach. On zaś popatrzył na nią i wyciągnął rękę. Bethie nie mogła złapać tchu. Wciąż się uśmiechał i cierpliwie spoglądał na nią niebieskimi oczami. Nagle uświadomiła sobie, że wiedział. Wiedział, że jest zdenerwowana, więc uśmiechał się, żeby to wszystko trochę jej ułatwić. - Przepraszam za spóźnienie - wreszcie się opanowała. Sprawdź - Tak. - Pracuje całymi dniami? - Oczywiście. Jest jednym z najlepszych neurochirurgów w kraju i pacjenci go potrzebują. Rainie zaczęła kojarzyć. - Jest starszy? - Po czterdziestce. - Poznała go pani, kiedy pani pracowała? Zaczęło się od najlepszych napiwków? Nieźle. Mary aż się zarumieniła. - Można na to patrzeć w ten sposób. - Ależ nie. Proszę mi wierzyć. Ja panią podziwiam. Sama chętnie poznałabym jakiegoś neurochirurga.