Dobra, zapytał. Shana w myślach cofała czas, wspominała przyjaciółkę – dowcipną,

– Nie wiem. Chciała mu powiedzieć, że się wygłupia, ale ugryzła się w język i poszukała bezpieczniejszego tematu. – Jak się czujesz? Jak noga? – Nadal ją mam. – Ćwiczysz? – Codziennie. – Kłamczuch. – Roześmiała się i usłyszała, że odpowiada tym samym. – A co nowego u ciebie? Zebrała resztki odwagi, postanowiła, że powie mu to prosto z mostu i niech się dzieje, co chce, ale akurat w tym momencie Hairy S usłyszał coś na zewnątrz i zaczął szczekać jak szalony. – Cicho bądź! – zawołała. Bentz znowu się roześmiał. – Bomba. Dzwonisz po to, żeby kazać mi się zamknąć. – Chyba już ci mówiłam, że wspaniała ze mnie żona. – Wiem, Liwie... co najmniej milion razy... – Jego słowa ginęły w szumie, nie wszystko do niej docierało. – Nie słyszę cię, głos ucieka. – Za późno. Przerwano połączenie i O1ivia powiedziała do martwej słuchawki: – A tak przy okazji, kolego, po raz drugi zostaniesz ojcem. Ale on, oczywiście, tego nie słyszał, i uznała, po raz kolejny, że przekazywanie takiej http://www.przydomowa-oczyszczalnia.info.pl/media/ Ona także przyspieszyła kroku, biegła boso ku krańcowi molo, jasne nogi migały wśród fałd czerwonej sukienki. Chora noga dawała mu się we znaki, mięśnie w udzie płonęły żywym ogniem, biodro bolało, ale brnął dalej w mgłę, tam, gdzie ją widział. Prosto w ciemność, tak jak ona; gnała w mrok na końcu molo. Bentzowi brakowało powietrza, noga bolała niemiłosiernie, gdy w końcu zatrzymał się przy barierce. W końcu! Wreszcie stanie z nią twarzą w twarz! Ona jednak oparła się mocno o barierkę. Co to ma znaczyć? Bez chwili wahania wspięła się na poręcz, przeszła na drugą stronę barierki. Boże drogi, nie, nie skoczy. A może? To przecież Jennifer. Kochana, szalona Jennifer. – Nie! – krzyknął. Przez chwilę balansowała na wąskim obramowaniu. Odwróciła się i Bentz chłonął

się do pracy. Muszę zadzwonić, zanim wyjdę, a potem... Och, potem... Zabawa dopiero się zaczyna. Ramona Salazar. To nazwisko nic Bentzowi nie mówiło, nic a nic. Wspierając się na lasce, z bólem w kolanie, pokonał niewielką odległość między budą z kanapkami a motelem. Miał na nogach nowe buty kupione w Marina del Rey. Jak wszystko Sprawdź – Buszowanie po sieci i policyjnych bazach danych. – Bomba. – Potrzebne mi nazwisko astrolożki. Nie wiem, czy nadal działa. Znam tylko jej imię – Phyllis. – Czyli bez nazwiska. Coś jeszcze? – Praktykowała w Los Angeles i okolicy. Dowiedz się też, czy Alan Gray nadal działa. To deweloper z południowej Kalifornii. A przynajmniej tym się zajmował dwadzieścia pięć lat temu. – Alan Gray? – powtórzył Montoya. – Słyszałem o nim? – Pewnie tak. Może nawet ja coś o nim mówiłem. To gruba ryba. Multimilioner, dom w Malibu, jak mi się wydaje, apartament w Nowym Jorku, willa we Włoszech. I jacht w Marina del Rey, jeśli mnie pamięć nie myli. Był z Jennifer, zanim mnie poznała, i jestem ciekaw, czy nadal działa.