jeszcze pogłębił jej własny smutek. - Przepraszamy, że kłamaliśmy, Lindo. Nie chcieliśmy źle. Z sercem w gardle Malinda przyklękła i wzięła go za ręce. - Wiem, kochanie. - Nie była w stanie wykrztusić nic więcej, więc tylko uśmiechnęła się i pogłaskała go po włosach. - Wykąpiesz nas? - zapytał. Malinda spojrzała na Jacka. - Ja nie mam nic przeciwko temu. Muszę zadzwonić do pani Dunlap. Na pewno umiera ze zdenerwowania. Malinda z trudem przeżyła rytuał kąpieli. Na prośbę chłopców nadzorowała też sprzątanie pokoi. Ale kiedy zaczęli błagać, żeby przeczytała im coś na dobranoc, prawie straciła panowanie nad swymi uczuciami. Ze wszystkich istniejących bajek wybrali akurat „Śpiącą królewnę". W dzieciństwie była to ulubiona bajka Malindy. Często wyobrażała sobie, że oto budzi ją pocałunek http://www.protezy-zebowe.com.pl Julianna wiedziała, co się z nią stanie, kiedy ją odnajdzie. Po prostu ją zabije. Nie, nigdy mu się to nie uda, pomyślała, łapiąc za krawędź umywalki. Zaczęła powoli podnosić się z podłogi. Nie da się złapać, choćby nawet przez resztę życia miała uciekać. ROZDZIAŁ CZWARTY Julianna znalazła lekarza w książce telefonicznej Nowego Orleanu. Wcześniej obdzwoniła sześciu innych położników, zanim znalazła takiego, który zgodził się ją przyjąć, mimo że nie była ubezpieczona. Recepcjonistka wyjaśniła jej, że będzie musiała zapłacić cały rachunek z góry. Mina jej zrzedła, kiedy dowiedziała się, ile to będzie kosztować. Sto trzydzieści pięć dolarów, oczywiście jeżeli nie pojawią się jakieś nieprzewidziane
za to odpowiedzialna. - O, a to dlaczego? - Bo wydaje mi się, że mnie unikasz, a unikając mnie, unikasz także ich. - Naprawdę? A czemuż to miałbym cię unikać? - Z po-powodu tego, co się stało - wyjąkała Sprawdź -Lauro, a dziecko! Nasze dziecko. Musimy jechać do szpitala. -No, dobrze, dobrze. Ale nie ma pośpiechu. - Chwilę później zgięła się w pół, gdy złapały ją skurcze. - Może i jest. Jejku, twój syn jest tak samo natarczywy jak ty. Richard wziął ją na ręce i wsadził do samochodu. Po drugiej stronie ulicy stał oficer Lindsey. Wskoczył na motor i podjechał do nich. -Co powiesz na policyjną eskortę, Richardzie? Richard wskoczył za kierownicę. Ręce mu się trzęsły. -Dzięki, Mark. -Och, nie bądźcie śmieszni! - powiedziała Laura. Nie była pewna, czy powinno ją to zawstydzić czy rozśmieszyć. Mark włączył światła oraz syrenę i ruszył przed nimi do