to mogło w czymkolwiek pomóc. Szukają też tego audi. Nie wiem, z czym

- Nie. Rainie odwróciła się do detektywów. - Czy mi się wydaje, czy w tym wszystkim nie widać żadnego motywu? - Czy jest prawdą, że dwa tygodnie temu w Nowym Jorku kupił pan audi tt coupe? - detektyw Albright spytał Quincy'ego. - Nie - odpowiedziała za niego Rainie. - Mamy kopię dokumentu rejestracji samochodu na nazwisko tego agenta. - To był zakup oszukańczy. Dokonał go człowiek udający agenta Quincy'ego, o czym FBI już wie i prowadzi w tej sprawie intensywne śledztwo. Czy to prawda, agentko Rodman? - Prowadzimy intensywne śledztwo - odpowiedziała posłusznie agentka specjalna Rodman. Rainie jeszcze raz zwróciła się do detektywów. Z książki Quincy'ego wyjęła jedną stronę i zaczęła mówić konkretnie i rzeczowo. - Czy panowie zdają sobie sprawę z tego, że ktoś udaje agenta Quincy'ego? Czy panowie zdają sobie sprawę z tego, że numer jego telefonu rozesłano po wszystkich więzieniach w kraju? Poza tym ktoś dokonał na jego nazwisko całej serii zakupów - to było małe kłamstewko, ale zabrzmiało lepiej - którymi zajmują się najlepsi agenci w biurze? Może powinni panowie zastanowić się nad tym, zanim przejdą panowie do dalszego działania. http://www.podloga-drewniana.info.pl/media/ się kontaktować z szeryfem Vince'em Amitym. On prowadzi śledztwo w sprawie wypadku Amandy Quincy. To porządny facet. I niech pan nie ryzykuje. Proszę tylko obserwować i robić notatki. Jeśli Mary spotka się z kimś osobiście, proszę szczególnie uważać. Byłam w tamtym domu w Filadelfii. Na zdjęciu nie widać nawet jednej dziesiątej tego, co on tam zro¬ bił. - Co pani zamierza? Rainie uśmiechnęła się do de Beersa. - Mój klient ma jeszcze jedną córkę. Chcę dopilnować, żeby tak zostało. 150 Dwie minuty później de Beers patrzył, jak Rainie wsiada do wypożyczonego gruchota i uruchamia silnik. Zauważyła, że detektyw na nią patrzy, po czym wyjechała z parkingu i skierowała się na autostradę. Nagle zaczęło

– Nie wiadomo, czy Danny nie zabił Sally i Alice – dorzuciła bez ogródek Rainie. – Ale ten mężczyzna, człowiek w czerni... – Technicy orzekli, że pociski, od których zginęły dziewczynki, pochodzą z rewolweru kaliber 38. Wiemy, że Danny przyniósł go do szkoły. Mamy też odciski chłopca na innych łuskach z trzydziestki ósemki, znalezionych na miejscu przestępstwa. – To tylko znaczy, że naładował broń – odparła Sandy. – Shep mi wszystko wyjaśnił. Sprawdź jednak przeszkadzać... - Wie pan, jak jest w małych miastach. Mamy dużo czasu i chętnie po¬ znajemy nowych ludzi. Rainie aż przewróciła oczami. To był chytry numer, ale mimo wszystko Mitz trochę się wyluzował i w końcu rozsiadł się wygodnie. - Sprawa jest bardzo prosta - powiedział energicznie. - Prowadzę rutynową kontrolę osoby, która mieszkała w tym mieście. Mówię o Lorraine Conner. Wiem, że pracowała w tutejszej policji. - Tak, pracowała. - Mieszkała tutaj? - Tak, mieszkała. - Jak długo? - O...! Bardzo długo. Wiele lat. Z całą pewnością.