wielkiego przekonania - Izabelę.

dziwnie. Łagodnie, niemal pieszczotliwie. Minęła go i usiadła na kanapie. - Będzie, jeśli przestaniesz gapić się tak na mnie. - To cię krępuje? - zapytał, pochylając się nad nią. Jego oczy znalazły się teraz na poziomie jej twarzy. Uśmiechał się lekko. Nigdy mu tego nie powie, ale ma piękny uśmiech. Gdy się uśmiecha, śmieją się nawet jego oczy. Nie chciała, by tak się w nią wpatrywał. I by sprawiało mu to przyjemność. - Nie mam zamiaru droczyć się teraz z tobą. Zrobiło się późno. Pora iść do łóżka. - Zapraszam do mojego - rzekł, uśmiechając się prowokacyjnie. Nie mogła się nie roześmiać. - Przykro mi, książę, ale chyba sobie daruję. - Psuj - odciął się, powtarzając jej określenie. Wyprostował się i ruszył do swojego pokoju. - Tanner? - zawołała za nim. - Tak? - Odwrócił się. Sama była zaskoczona swoimi słowami. http://www.podloga-drewniana.biz.pl/media/ Tak więc na razie wystarczy tylko twardo się trzymać i czekać. Imogen w swoim pokoju gapiła się w przestrzeń. Tylko w tych czterech ścianach czuła się bezpieczna. Powiedzmy - jako tako bezpieczna. Z dala od wścibskich oczu. Nawet Flic budziła w niej teraz strach. Spędzała z nią tyle czasu, sypiała tutaj. To dlatego Imogen była taka zmęczona - po prostu bała się zasnąć, zamknąć oczy na wypadek gdyby... Gdyby co? Przecież Flic to ostatnia osoba na świecie, której mogłaby się obawiać. A jednak... Imogen coraz bardziej bała się własnej siostry - i w ogóle wszystkiego. Nawet siebie samej. Zwłaszcza siebie samej. 326

głębokiej depresji. Z początku zastanawiała się, w jaki sposób będzie mogła wtedy popełnić samobójstwo, nie mając dostępu do ostrych narzędzi czy tabletek. Ale ta chwila jakoś nie nadchodziła. Imogen chętnie uczestniczyła w sesjach z Zuzanną i Jane Ripon. Odkryła, że pozbawiona wpływu Flic, potrafi o sobie mówić z zadziwiającą swobodą. W końcu wojna była skończona. Przegrały Sprawdź Więcej się do niego nie odezwała. Gdy weszli do budynku, machnęła do Tannera ręką i poszła na umówione miejsce. Czekając na jej powrót, Tanner zwiedził bibliotekę. Przez oszklone drzwi widział Shey i Lawrence'a. Siedzieli w czytelni. Pochyleni nad niewielkim stolikiem, zaśmiewali się z czegoś. Lawrence był łysiejącym, brzuchatym mężczyzną pod pięćdziesiątkę. Shey wydawała się rozluźniona i pogodna. Z uśmiechem zachęcała podopiecznego do kolejnego wysiłku. Tylko gdy napotkała wzrok przechodzącego obok Tannera, jej twarz od razu spoważniała.