razy więcej alkoholu, niż dopuszczają przepisy. Ja jednak chcę się dowiedzieć,

pod przykrywką szkolnej strzelaniny. Ale w tej sytuacji musiałby skłonić Danny’ego, żeby go krył, zatrzeć ślady we wszystkich komputerach w pracowni i wymknąć się z gabinetu, by popełnić morderstwo. – Zmarszczyła brwi. – Skomplikowane, choć nie niemożliwe. – Daj mu sześć punktów – powiedział Sanders. – Miał motyw i sposobność. Na nazwisko Vander Zandena zarejestrowano co prawda tylko strzelbę, dwudziestkę dwójkę, ale posiadanie lewej broni nie jest taką znowu rzadkością. Jeśli już facet obmyśla zawiłą zbrodnię, może równie dobrze kupić czarnorynkowy pistolet. – Racja – rzuciła oschle Rainie. Już miała oddać głos Luke’owi, gdy wtrącił się Quincy. – A co z panią Vander Zanden? – To znaczy? – zapytał Sanders. – Może wiedziała o romansie męża? Czy sąsiedzi wspominają o jakichś małżeńskich niesnaskach? – Eee... – Choć raz nieskazitelny detektyw wyglądał na zbitego z tropu. – Będę musiał to jeszcze sprawdzić. Rainie poczuła przypływ złośliwej satysfakcji. A więc jednak Sanders nie wiedział wszystkiego. Kto by pomyślał. Wróciła do listy podejrzanych. – Luke, przekaż Sandersowi najnowsze informacje o Danielu i Angelinie Avalonach. Hayes odwrócił się do Sandersa. Nie miał notatek ani kopii do rozdania, a wyraz jego twarzy wyraźnie świadczył o uczuciach, jakie budziły w nim kolorowe teczki kolegi z policji http://www.pizza-dobra.com.pl wyciągnąć do niego ręki. Słyszała o wypadku Amandy. W kwietniu w Wirginii dwudziestotrzyletnia córka Quincy'ego wjechała samochodem na słup telefoniczny. W wyniku tego wypadku straciła część mózgu. W szpitalu podłączono ją do urządzeń podtrzymujących funkcje życiowe. Niestety, byłej żonie Quincy'ego, Bethie, pomyliło się podtrzymywanie życia z samym życiem, więc nie zgodziła się na odłączenie urządzeń. Quincy i Bethie sprzeczali się, w końcu on postanowił odejść od łóżka córki i wrócić do pracy. Decyzja ta jeszcze bardziej odsunęła ich od siebie. - Wreszcie Bethie się zgodziła - wyręczyła go Rainie. Quincy przytaknął. - Nie sądziłem... Dla mnie Mandy nie żyła od ponad roku. Ale nie wiedziałem, że będzie tak ciężko. - W końcu to twoja córka. Nic dziwnego, że jest ci ciężko.

zmęczonego, zestresowanego i w ogóle niezadowolonego z jej wizyty. Koniec marzeń o spotkaniu, na którym biegliby do siebie z otwartymi ramionami. Rainie potulnie wyjechała za jego samochodem z bazy piechoty morskiej. Wkrótce dotarli do małego miasteczka i zatrzymali się na parkingu pewnej restauracji. - Chcę się napić kawy - powiedział, wysiadając z samochodu. Sprawdź ciasto. Cokolwiek... Nie wolno im traktować jej w ten sposób. Zostawiać z tym poczuciem bezsilności. Pan Gregory nie dał się przekonać. Ich syn przebywa pod intensywnym nadzorem, personel nie dopuści do próby samobójczej. Podczas śniadania trzeba było Danny’ego wyprowadzić, bo na myśl o spotkaniu z rodzicami wyrwał sąsiadowi widelec i próbował przebić sobie nadgarstek. Nie, nie mogli chłopca odwiedzić. Ani mąż, ani ona. Koniec i kropka. Warkot za oknem umilkł. Zaszeleścił worek od kosiarki. Pan McCabe wysypywał pewnie jego zawartość na klomby. Sandy widziała ze sto razy, jak to robił. Rozrzucał ściętą trawę, żeby dostarczyć glebie trochę azotu. Stwardniałymi od ciężkiej pracy dłońmi pielęgnował ogród jak ukochaną istotę. Odłożyła talerz na suszarkę. Skończyła zmywanie. Podłoga i blaty lśniły. Wyczyściła nawet piecyk i wytarła mikrofalówkę. Była dopiero ósma, początek długiego dnia, z którym