Scott wyglądał na równie zmieszanego jak ona, co odrobinę

Co do oczu nie był w stanie zdecydować, czy są zielone, czy szare. Nie malowała się, jedynie usta nosiły ślad różowego błyszczyku. Ubrana była w biały podkoszulek i króciutkie, różowe szorty, które podkreślały jej zabójczą figurę. - Panno Tyler. - Starał się nie dać po sobie poznać, że się niecierpliwi. - Czy uważa mnie pani za potwora? Zamrugała ze zdziwienia. - Nie, oczywiście, że nie. - Panno Tyler, jeżeli mamy współpracować, musi pani być ze mną szczera. Spytam ponownie, czy uważa mnie pani za potwora? Willow wytrzymała jego pytające spojrzenie. - Nie, doktorze Galbraith, wcale tak nie uważam. - To dobrze. - Odchylił się do tylu. - W takim razie... - Uniósł ironicznie czarną brew. - Co pani o mnie myśli? - Minął dopiero jeden dzień. Nie miałam czasu... - Och, na pewno już wyrobiła sobie pani o mnie opinię! - przerwał jej w pół zdania. Po raz pierwszy tego dnia dostrzegł w jej oczach iskierki przekory, które tak bardzo go zafascynowały podczas ich http://www.ostomatologii.pl/media/ - Ktoś cię straszy. Mówiłaś podobno, że Śnieżynka za tobą łazi. Zmrużyła mocno umalowane oczy. - To prawda. I wiesz, co zrobił ten twój Jackson? Nic. - Wyprostowała się. - Dlatego powtarzam jeszcze raz: spadaj. Odwróciła się i poszła. Santos wysiadł z auta i pobiegł za nią. - Tina, chcę ci pomóc! Nie zatrzymała się. Podniosła do góry rękę i nie odwracając się, pomachała mu na pożegnanie. - Przepraszam cię za to, że wtedy nie wróciłem! Pozwól pomóc sobie teraz... Zatrzymała się bez oglądania wstecz. - Ty nie chcesz pomóc mnie - powiedziała twardo. - Chcesz pomóc sobie. Zależy ci tylko na złapaniu tego świra i gówno cię obchodzę ja czy inne dziewczyny. Dla was jesteśmy tylko dziwkami. Podszedł bliżej i wyciągnął do niej rękę. - To nieprawda, Tina. Przysięgam, że bardzo mnie to obchodzi.

- Ty lepiej zadbasz o ten dom, więc wszystko w porządku. Winda zatrzymała się na parterze. Przeszli przez wyłożony zielonym marmurem hol i stanęli na chodniku przed wejściem. - Coś mnie jednak w tym zastanawia... - odezwała się Gloria, bardziej do siebie niż do Santosa. - O co chodzi? - Wiele lat temu moja matka spłaciła długi hotelu z jakichś rodzinnych zasobów. Wtedy nic nie wiedziałam o zadłużeniu. Dowiedziałam się dopiero, kiedy zaczęłam prowadzić St. Charles. Chodziło o dużą sumę. Nie poddawałam w wątpliwość wersji matki, w końcu pochodzę z zamożnej rodziny, ale... Sprawdź przydługie blond włosy. Willow zauważyła, że w jego lewym uchu lśni kolczyk. - Nigdy nie tolerowała kłamstw i bardzo ją za to szanowaliśmy. Żadnego alkoholu, żadnych narkotyków, nie chcieliśmy jej zawieść. Zresztą ona ma szósty zmysł, jeżeli chodzi o wykrywanie kłamstwa. - Jestem pewna, że ty nigdy nie kłamałeś - zażartowała Willow, chcąc nadać ich rozmowie lżejszy ton. - Tylko wtedy, kiedy Chad prosił, żebym go krył. Często, gdy spotykał się z tobą, mówił mamie, że idzie do mnie z wizytą i czasem pani Galbraith dzwoniła do nas, by coś mu przekazać. Zawsze go kryłem, ale pani Caird raz mnie na tym przyłapała i do końca tygodnia miałem szlaban. - Pokręcił smutno głową. - Biedny Chad. Wyjechałem wkrótce po tej