do niego, co robi. Palce zamarły na czwartej dziurce.

na sobie jedwabny szlafrok. Zdążyła jedynie przygładzić włosy, ale wciąż była zaczerwieniona i zdyszana. Straciła już ostatnią nadzieję. Na pewno tutaj nie pracowali. Skończona idiotka. Ostatnia naiwna. – Chcę się widzieć z mężem – powiedziała nieswoim głosem. – I to zaraz. – Nie wiem, o co ci... – Dosyć tego. Jego auto stoi pod twoim domem. – Kate pchnęła drzwi i weszła do środka. – Jak śmiesz?! – krzyknęła Julianna. Z sypialni wyszedł Richard, zapinając nerwowo spodnie. – Julianno, co się... – Zatrzymał się na widok Kate i otworzył szeroko usta. Wyglądał tak komicznie, że zachciało jej się śmiać. – K... Kate – zdołał wykrztusić. – C... co tutaj robisz? Łzy same pociekły jej z oczu. – Wolałabym raczej wiedzieć, co ty tutaj robisz. – T... to wcale nie jest tak, jak myślisz. – Nie? – Spojrzała na Juliannę, która zaczęła popłakiwać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zachciało jej się rzygać na ten widok. – A jak? http://www.orto-dentica.com.pl i mnóstwo gęstego majonezu. Oczywiście jeśli ktoś nie lubił smażonych owoców morza, mógł wybrać inne specjały, na przykład tradycyjną nowoorleańską czerwoną fasolkę z ryżem. Jeśli idzie o wystrój, ,,Buster’s’’ przypominał inne tego rodzaju miejsca w Crescent City. Zajmował stare pomieszczenie z odpadającym tynkiem i Bóg wie jaką historią. Sufit był tu bardzo wysoki, od czerwca do września pełną parą pracowała klimatyzacja, a w środku i tak było duszno. Gdyby lokal znajdował się w jakimkolwiek innym miejscu kraju, już dawno zamknęłyby go odpowiednie służby sanitarno-epidemiologiczne, jednak nowoorleańczycy uważali, że to świetne miejsce, żeby kupić sobie tani lunch. Julianna Starr pchnęła przeszklone drzwi i weszła do baru, uciekając

Zamknęła teczkę i powtórzyła te informacje kilka razy. Po chwili Ellen wróciła ze szklanką soku. Naprawdę się spieszyła i wyglądała na przestraszoną. – Pij – powiedziała do omdlałej Julianny. Posłusznie wykonała jej polecenie. – I jak? Lepiej? – spytała z nadzieją Ellen. Sprawdź Dopiero kiedy zadał to pytanie, zrozumiała, jak idiotyczne było jej zachowanie. W starym domu coś skrzypnęło, a ona chciała uciekać na koniec świata. – Oczywiście. – Zaśmiała się, czując, że robi jej się coraz cieplej. – Wejdziesz na chwilę? Joe wszedł do środka i rozejrzał się bacznie dookoła. – Richard nie wrócił jeszcze z golfa? Uśmiech zamarł jej na ustach. – Nie, jeszcze nie. Miał potem zajrzeć do pracy. Chciałeś z nim porozmawiać? – Nie. – Staruszek ściągnął brwi. – A jak tam mała? – Świetnie. – Wskazała koszyk. – Widzisz, śpi. Pewnie w nocy nie da mi spokoju. – Mam nadzieję, że to nic poważnego.