- Kochasz mnie?

Matthew westchnął, wyciągnął z pudełka dużą chustkę i wytarł nos. - No dobrze. Więc o co właściwie chodzi? Prawnik wyjaśnił, że zgodnie z domysłami Matthew, Karolina odziedziczyła po Richardzie pewną nieruchomość. W jej skład wchodzi garaż, który najpierw Richard, a później Karolina komuś wynajmowali. - Po jej śmierci czynsz nadal płacono. - I to jest problem? - spytał Matthew. - Nie sam w sobie. Przynajmniej dopóki czynsz zasilał nieruchomość, tak jak dotychczas, gdyż garaż zadeklarowano jako jej część. - A tak nie jest? - Matthew marzył o kolejnej drzemce. - Widocznie nie. Chociaż dokonano tylko jednej wpłaty, obejmującej zgodnie z umową dwa lata. - I? - Matthew starał się być cierpliwym. Nastąpił moment ciszy. - Jestem pewien, że to tylko przeoczenie z pańskiej strony, panie Gardner. Za dużo pracy, obowiązków rodzinnych i tak dalej. Musi panu być teraz bardzo ciężko. http://www.orlikbratian.pl/media/ - Skoro właśnie tego chcesz... Chciała, żeby Lorenzo ją pokochał, tak jak ona pokochała jego. Chciała znów znaleźć się z nim we Florencji i budować wspólną przyszłość. - Zaczyna mnie boleć głowa - powiedziała. - To stres. Czego ty się właściwie spodziewasz po dzisiejszej nocy, Jodie? Ciebie. Chcę, żebyś na mnie patrzył i mnie kochał. - Nie spodziewam się niczego. - Nie? A może marzysz w sekrecie, że John zrozumie, że to ciebie kocha? - To niemożliwe. - Ale chciałabyś tego? - Nie. Podeszli do samochodu, Jodie była tak pogrążona w myślach, że nie zauważyła obserwującej ją kobiety, dopóki nie rozległ się znajomy głos. - Jodie! Wielkie nieba! Myślałam, że jeszcze nie wróciłaś! Lucy Hartley, której mąż pracował u ojca Johna! Jodie zdołała się miło uśmiechnąć.

- To znaczy? - Mówiłam ci, że sprawdzam jego pocztę, kiedy tylko się da. - Flic zaczekała, aż dwie nauczycielki, które pojawiły się na korytarzu, dostatecznie się oddalą. - Wiesz, że ciągle jeszcze mnóstwo listów przychodzi do mamy? - I co z tego? Sprawdź ale oczywiście numer był zastrzeżony. Chmara brzydkich myśli zakłębiła się w głowie Matthew. - Widziałeś dowód wpłaty? - spytał prawnik. - Kopię. Podpis wygląda jak mój. - Myślisz, że to kolejne fałszerstwo? 225 - Trudno w to wątpić. - Był już strasznie zmarznięty. Crocker milczał przez chwilę. - Czy kobiecy głos pasuje do twoich podejrzeń w kwestii tamtych prezentów? - Może i tak. - I nadal nie chcesz wystąpić na drogę prawną?