kolędami - żadna z nich nie była prawdą. Żadna.

Zaczęła się śmiać. - A myślałam, że to ja mam kłopoty. Spojrzał na nią spode łba. - Nie na tym polega moje zmartwienie. Niemal usłyszał głos Alexandry, że obiecał być szczery wobec kuzynki. Najwyraźniej panna Gallant stała się jego sumieniem. Może dlatego tak bardzo jej potrzebował. - Więc o co chodzi? - Chcę się z nią ożenić, ale ona się nie zgadza... - Odtrąciła cię? - Rose wybuchnęła głośnym śmiechem. - O, rany! Jemu wcale nie było wesoło. - Odtrąciła mnie, bo wiedziała, że ty masz za mnie wyjść. Nagle kuzynka spoważniała i przez dłuższą chwilę przyglądała mu się bacznie. - Potrzebujesz mnie - stwierdziła w końcu. Jest zdecydowanie bystrzejsza, niż sądził. - Owszem. - Chcesz, żebym się przekonała, że powinieneś ożenić się z Lex. Z trudem opanował zniecierpliwienie i skinął głową. - Nie jesteś zła? - Jestem, ale nie na ciebie. Opuścił wzrok na swoje dłonie. Teraz czekało go najtrudniejsze zadanie. Nie wiedział, http://www.olejek-arganowy.info.pl/media/ - Tak. Nie wiedziałam... że można... w ten sposób. Na stojąco. - To twoja druga lekcja. Będą jeszcze następne. - Następne? - wyszeptała prawie bez tchu. - Odrzuciła głowę do tyłu i napięła wszystkie mięśnie, łapiąc powietrze ustami. Nagle Lucien przytulił ją mocniej i jęknął głucho. - Dużo więcej. Zatrzymał się pod uchylonymi drzwiami salonu, W środku Rose z zapałem bębniła w jego stary fortepian. Obawiał się, że po tych ćwiczeniach instrument już nigdy nie odzyska dawnej świetności, ale przynajmniej jego kuzynka nie płakała z tego czy innego powodu. Prawdę mówiąc, nie słyszał jej pochlipywania od trzech dni, odkąd powiadomił ją o przyjęciu. Ustępstwo było niewielką ceną za względny spokój. Zadowolony z własnej przebiegłości, ruszył w dół po schodach. - Lex, jak myślisz, kto mi się pierwszy oświadczy?

- Czemu wcześniej mi o tym nie wspomniałaś? - A wysłuchałbyś mnie? Ona chciała osiągnąć to samo co Portia i Katey. Pragnęła mieć dom i rodzinę. Nie sądzę, by przywiązywała wielką wagę do tego, kto jej to zapewni. Gdybym znała ją lepiej, pewnie w ogóle bym ci jej nie przedstawiła, lecz ty zaraz się z nią ożeniłeś. Jak sądzisz, dlaczego z tym zwlekałam? - Myślałem, że nie podoba ci się to, że umawiam się z twoimi przyjaciółkami. - Nie pamiętasz? Wcale się z nią nie umawiałeś. Od razu poszliście do łóżka. Bryce poczuł, jak się czerwieni, lecz wiedział, iż siostra miała rację. W Dianie nie interesowało go nic. Chciał tylko z nią sypiać. Może dlatego miał później takie wyrzuty sumienia. - Nieważne. Ożeniłem się z nią. Urodziła moje dziecko. Sprawdź Między brwiami przyjaciela pojawiła się cienka zmarszczka. - Lubię pannę Delacroix. - Nie mam ochoty na żarty, Robercie. Już się zabawiłeś moim kosztem. - Wcale nie żartuję. Towarzystwo Rose jest niczym łyk świeżego powietrza po spotkaniach z tymi wszystkimi pannicami, które narzucała mi matka. Belton mówił całkiem poważnie, ale Lucien nie był w nastroju, żeby dyskutować o zaletach swojej kuzynki. - Poddaję się - oświadczył. - Nie znam leku na postępujące szaleństwo. - Wcale nie... - Będę ci winien przysługę, jeśli zatańczysz z panną Gallant. - Przysługę? - Tak. Robert ruszył ku tłumowi adoratorów otaczających Rose. Lucien poszedł za nim.