Jednak gosposia zdążyła już przebrać się w standardową czarną sukienkę i wykrochmalony biały fartuch i starannie

woda. ¯arówka rozprysła sie w milion kawałków. W pokoju znowu zapanowała ciemnosc. Nie! Zawartosc ¿oładka podeszła jej do gardła. Marla jedna reka chwyciła przecinak do drutu, druga siegneła do guzika interkomu. 220 - Nick! Carmen! - krzykneła, wiedzac, ¿e ju¿ nie powstrzyma wymiotów. - Pomocy! O Bo¿e, nic nie mo¿e na to poradzic. - Słyszycie mnie? Pomocy! - Mdłosci ogarneły ja ze zdwojona siła. Upusciła przecinak i schyliła sie, by go podniesc, co nasiliło nudnosci. Zawartosc ¿oładka przeszła przez gardło, kipiała w nosie. Palac. Dławiac. Pochylona, Marla dotarła do drzwi i wyszła na korytarz. Zacisneła palce na kombinerkach i zaczeła przecinac druty. Dwa pietra ni¿ej rozległy sie czyjes szybkie kroki. Za daleko. Nie zda¿a. http://www.oczyszczanieorganizmu.net.pl inni me¿czyzni”. Ciagle słyszała słowa Aleksa. - Nie mysl o tym - powiedziała sobie. - Nie ma czasu na samooskar¿enia. Mysl o przyszłosci. Po raz pierwszy, od czasu kiedy wyszła ze spiaczki, Marla czuła sie rzeska i o¿ywiona. Pełna energii. Gotowa stanac oko w oko ze swiatem i dowiedziec sie w koncu, kim naprawde jest, co sie własciwie wydarzyło tamtej nocy i dlaczego czuje sie jak intruz i wiezien we własnym domu. Ostatniej nocy 285 zniosła przeprosiny doktora Robertsona i gniewne milczenie Aleksa, a potem spotkała Nicka na korytarzu. Ale co działo sie przedtem? Nie mogła wybaczyc Aleksowi, ¿e wyrwał piec dni z jej ¿ycia.

z trudem, chwytajac za krawedz stołu. - Nie. To ja z nim porozmawiam. Mysle, ¿e ju¿ czas, abym zaczeła sama załatwiac pewne sprawy. Zapadła pełna napiecia cisza. Przerwał ja smiech Aleksa. - Brawo! - wykrzyknał z drwiacym entuzjazmem i zaklaskał w dłonie. - Co za stanowczosc! To własnie Marla, Sprawdź 17 Dotyczyło to - w jeszcze wiekszym stopniu -jego pieknej ¿ony Marli, zrecznie wspinajacej sie po drabinie społecznej. Tak wiec brat przywodził Nickowi na mysl głównie jego własne zwiazki z Wszechpote¿nym Dolarem. I z Marla. - Jest zle, Nick - powiedział Alex, kopiac jakis kamien czubkiem eleganckiego półbuta. - Ale prze¿yła? - Tyle przynajmniej musiał wiedziec. - Ledwo, ledwo. Jest w spiaczce. Mo¿e... mo¿e ju¿ z tego nie wyjsc. Nickowi zrobiło sie jeszcze zimniej. - Wiec co ty tu robisz? Nie powinienes byc teraz z nia? - Tak. Byłem przy niej cały czas. Ale... nie wiedziałem, jak sie z toba skontaktowac. Nie odpowiadałes na moje listy...