dostrzec i dlatego musisz oddać dochodzenie. Komuś, kto jest całkowicie obiektywny.

– Jest ładna? – zapytała Rainie. Quincy zawahał się. – Ładnie się starzeje – powiedział w końcu obojętnym głosem. – Ładna, inteligentna i do tego dobra matka. Tęsknisz za nią? – Nie – stwierdził kategorycznie. – Czemu nie? – Moje małżeństwo to prehistoria, Rainie. Kiedy się poznaliśmy, Bethie podziwiała moje policyjne sukcesy, ale oczekiwała, że wybiorę karierę psychologa z prywatną praktyką, którą wyżej ceni się w towarzystwie niż pracę gliny. Cholera, ja też tak myślałem. A jednak dałem się zwerbować. Nie powiedziałem „nie”. I biedna Bethie musiała brnąć przez życie z agentem. Jeśli chciałem być wobec niej lojalny, powinienem był zostać psychologiem. Ale wybrałem wierność sobie. Praca mnie wciągnęła na dobre, a moje małżeństwo rozpadło się. – Dlaczego nie mówisz o niej nic złego? – Bo jest matką moich dzieci i szanuję to. – Dżentelmen, co? – zakpiła z nutką szyderstwa. Nie chciała szukać zwady, ale jak zwykle nie zdołała się opanować. Walka była tym, co wychodziło jej najlepiej. W naturze Rainie dominowała raczej skłonność do konfliktów niż dobroć. Znowu pomyślała o George’u Walkerze i zaczęły ją piec oczy. Nie chciała, się rozpłakać. – Wierzę w dobre maniery – powiedział cicho Quincy. – Z racji swojej pracy spotykam się z takim zwyrodnieniem, że nie muszę do tego wszystkiego dokładać własnych wybryków. http://www.nowapsychologiabiznesu.pl/media/ Quincy pochylał się nad laptopem w swoim ciasnym pokoju hotelowym, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Pracował od dwóch godzin, szukając śladów człowieka posługującego się pseudonimem No Lava. Mącił mu się już ze zmęczenia wzrok, drętwiały plecy. Za każdym razem, gdy zmieniał pozycję na wygodniejszą, chybotliwe biurko groziło zawaleniem. Pół godziny temu zaczął w desperacji wciskać pod nierówne nogi mebla fotografie z miejsc przestępstw. Nie chciał nawet myśleć, o czym to świadczy. Pukanie powtórzyło się. Quincy odsunął krzesło, potarł kark i zerknął do lustra. Biała koszula, wyprasowana dziś rano, teraz była już nieświeża i pomiętą. Krawat leżał gdzieś na podłodze. Na policzkach czerniał wieczorny zarost, a ciemne potargane włosy sterczały na wszystkie strony. Ten niedbały styl dobrze służył Quincy’emu przed czterdziestką, kiedy nadawał mu seksowny, mroczny wygląd. Tak było jeszcze parę lat temu. Teraz kojarzył się po prostu ze zmęczeniem. Są okresy w życiu człowieka, kiedy wygląda się lepiej, a są takie, kiedy aż strach patrzeć

czas czekałem. Pochodzenie rewolweru kaliber 38 i pistoletu samopowtarzalnego kaliber 22 było łatwe do wyśledzenia. Oba zarejestrowano na nazwisko niejakiego Shepa O’Grady. Wczoraj na miejscu zdarzenia technicy znaleźli pięć pocisków z trzydziestki ósemki. Dzisiaj laboratorium potwierdziło, że krew i ślady tkanki na pociskach pochodzą od dwóch młodocianych ofiar i... proszę o fanfary... spece od balistyki ustalili, że bruzdy na pociskach pasują do rewolweru Danny’ego. Miałaś rację, Conner, mamy co najmniej jedno z narzędzi Sprawdź – Zaglądałeś do dziennika patrolu? – Luke nadal sprawiał wrażenie urażonego. Quincy udał, że nie słyszy. – Możemy go więc wykluczyć. Zostaje mi osoba, która wysyłała do Danny’ego emaile, używając adresu NoLava@aol. com. Dowiedziałem się paru rzeczy. Po pierwsze, według Sandy O’Grady adres No Lava należał do Melissy Avalon. – Melissa Avalon pisała do Danny’ego? – zdziwił się Sanders. Quincy pokręcił głową. – Nie sądzę. Widywała go codziennie, więc nie było takiej potrzeby. Poza tym w czwartek zaglądałem do rejestru użytkowników AOL, ale No Lavy tam nie znalazłem. Dziś po południu konsultowałem się z technikiem z AOL. Według logów serwisowych No Lava figurował w ich katalogu do osiemnastej w poniedziałek, kiedy konto zostało zamknięte z poleceniem usunięcia wszelkich danych. Mogę się założyć, że to sprawka mordercy. W tym samym czasie wyczyścił lub wyczyściła twarde dyski szkolnych komputerów.