musnął ustami jej usta, jakby chcąc jak najprędzej

- Do czego? - zapytała zuchwale. - Że cię pragnę? I co mi z tego przyjdzie, skoro ty mnie nie chcesz? Potrzebujesz dowodu, że wszystkie kobiety są podobne do twojej matki i Cateriny? No cóż, to nieprawda. Chcesz, żebym cię okłamała tylko po to, żebyś mógł twierdzić, że wszystkie kobiety są takie same? Boisz się... - Dosyć! Jodie spróbowała zaprotestować, ale było za późno. Jego usta przylgnęły do jej warg. Objął ją i przycisnął do siebie tak mocno, że czuła guziki jego koszuli wciskające się w jej ciało. - Nie boję się niczego - wyszeptał. - A najmniej ciebie. A żeby to udowodnić... Zanim zdołała się uchylić, pocałował ją zachłannie. Wiedziała, że powinna go powstrzymać, ale jej własne pożądanie było silniejsze niż siła woli. Wyzwolona namiętność Lorenza rozpaliła ją i pozbawiła wszelkich hamulców. Podniecenie obojga sięgnęło zenitu i wydawało się, że zmierzają prostą drogą ku spełnieniu, którego oboje pragnęli. Jednak wtedy właśnie Jodie nagle zesztywniała i gwałtownie odepchnęła Lorenza. Zdumiony usiadł i spróbował znów ją objąć, ale oparła się i potrząsnęła głową. - Nie! - Co? Dlaczego? Przecież mnie pragniesz... - Chcesz udowodnić, że wszystkie kobiety są podobnymi do twojej matki kłamliwymi krętaczkami. Pragnę cię, ale bardziej mi zależy na szacunku dla siebie. - Wysunęła się z jego objęć, zerwała z łóżka i pospiesznie zbierała porozrzucaną garderobę, obawiając się spojrzeć na Lorenza, pełna obaw, czy wytrwa w swojej determinacji. Lorenzo leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Ból, który odczuwał, był czysto fizyczny, a wściekłość koncentrowała się na tym, co Jodie odważyła się mu powiedzieć. Ona sama nic dla niego nie znaczyła. Nic kompletnie! Raczej cieszył się, niż żałował jej nieobecności w swoim łóżku i przypuszczał, że tak samo ucieszy go jej nieobecność w jego życiu. Zagubił się w jej słodyczy tak bardzo tylko dlatego, że już zbyt długo nie był z kobietą. A to akurat mógł łatwo zmienić. Wystarczyło zadzwonić. Gdyby nawet nie zdołał ściągnąć żadnej z kobiet, które, jak sądził, chętnie odpowiedzą na jego propozycję, to wiedział, chociaż nie z własnych doświadczeń, że we Florencji, podobnie jak w innych miastach, istnieją luksusowe prostytutki, chętne zadowolić mężczyznę bez zadawania pytań. Dlaczego jednak miałby płacić prostytutce, kiedy wystarczyła mu jedna, żeby ostudzić jego zapał? Kiedy po raz pierwszy spotkał Caterinę, nie ukrywała, że miała już kilku bogatych kochanków. Później wprawdzie przysięgała, że to nieprawda i że źle ją zrozumiał. A jego matka i wszystkie kosztowne podarki, które otrzymywała w podzięce za swoją niewierność? Wstał i wszedł pod prysznic. Kilka minut później poczuł, że wściekłość mija, a serce powraca do normalnego rytmu. Złościło go tylko, że Jodie, którą zaczął już uważać za osobę myślącą rozsądnie i logicznie, musiała zacząć rzucać te śmieszne i bezpodstawne oskarżenia. Jak mogła zarzucać mu, że jest do tego stopnia emocjonalnie rozchwiany, by chcieć, żeby ona kłamała, żeby wzmocnić jego przekonanie, że kobietom nie można ufać. Przecież dowiódł, że jej wierzy, dzieląc się z nią sprawami bliskimi jego sercu, o których nigdy nie opowiadał nikomu innemu. Czy naprawdę sądziła, że zrobił to, by za chwilę okazać jej brak zaufania? To byłoby całkowicie nielogiczne, tak jak postępowanie przerażonego dziecka, które boi się zostać zranione i broni się przed miłością. Poza tym on nie obawiał się, że się w niej zakocha, i nie bronił desperacko przed taką ewentualnością, prawda? Nie, prawda, że nie? Zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. ROZDZIAŁ DWUNASTY http://www.nabudowie.org.pl/media/ zrezygnował ze swoich zamierzeń, jednak to jego wycofanie trochę ją zdeprymowało. Nim poszła do łazienki, Tanner bez słowa podał jej jedwabną piżamę, o wiele na nią za dużą, ale gdy już się w nią ubrała, musiała przyznać, że czuła się fantastycznie i seksownie. Jedwab był wspaniale gładki, miękki i chłodny. Pełna dekadencja. Do tej pory Shey z upodobaniem ubierała się w skórę i dżins, ale teraz w skrytości ducha zaczęła się zastanawiać, czy może nie kupić sobie czegoś jedwabnego. Najlepsza będzie jedwabna bielizna. Coś, o czym nikt poza nią nie będzie wiedzieć, więc jej wizerunek twardej dziewczyny nie ucierpi. A teraz bardziej niż kiedykolwiek musi o to zabiegać. Jeśli

i mąż znamy Johna jako pogodnego, spokojnego człowieka, a ostatnio był dość nerwowy. Flic zebrała się w sobie. - A nie mówił dlaczego? - Niewiele. - Gita Khan wzruszyła ramionami. - Pozwolił mi zaczekać, aż się położy, a potem przynieść sobie herbatę... to zupełnie nie Sprawdź Jodie patrzyła w niedowierzaniu na ogromny, prostokątny szmaragd, otoczony połyskującymi brylantami. - Nie mogę tego nosić - zaprotestowała. - Będę się bała, że mogę zgubić. Chyba musiałabym mieć koło siebie uzbrojonego strażnika, żeby czuć się bezpiecznie. To musi być warte... Lorenzo zdziwił się, bo usłyszał w jej głosie nie tyle podniecenie, ile niesmak. Kobieta, która myśli z niechęcią o noszeniu cennej biżuterii? To było coś tak dalekiego od jego przekonań, że zupełnie nie potrafił sobie tego wyobrazić. - Zanim zaczniemy się nad tym zastanawiać, zobaczmy, czy pasuje - zaproponował. Jodie czuła, że ręka jej drży, kiedy wsunął pierścionek na jej palec serdeczny. Z racji swojej wagi był bardzo niewygodny. Jodie zmarszczyła się i zaczęła go ściągać. - Zostaw! Zmarszczka na czole Lorenza pogłębiła się, gdy uważnie studiował kamień, podnosząc jej dłoń do oczu. - Coś jest nie tak? - zapytała niepewnie. - Popatrz i powiedz mi, co widzisz - polecił jej. Niechętnie wypełniła polecenie. - Nic nie widzę - odpowiedziała zmieszana. Lorenzo też nic nie widział. Kamień był całkowicie wolny od zamgleń, na które, jak pamiętał, narzekała jego matka. Wybryk losu? Różnice w oddziaływaniu ze skórą obu kobiet? Musiało istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie przejrzystości szmaragdu na palcu Jodie. Nieświadoma targających nim emocji, Jodie zsunęła pierścionek z palca. - Nie będę go nosić - oznajmiła twardo.