Westchnęła. Starała się ukryć zmieszanie,

Kamienny mur odgradzał ogród od łąki i wzgórz. Było tu pięknie i cicho. – Mogło być gorzej – szepnęła Lucy i weszła do biura. Prawie wszystko, co wiedziała o rodzinie Wheatonów- Redwingów, pochodziło nie od milczącego Sebastiana, lecz od Roba Kileya, jej jedynego pełnoetatowego pracownika, który teraz siedział przed komputerem pośrodku stodoły, służącej za siedzibę firmy. Ojciec Roba był owym chłopcem, którego Joshua Wheaton ocalił przed sześćdziesięciu laty. Żyjąc w małej społeczności, Lucy nauczyła się już nie dziwić takim zbieżnościom, wręcz uznała je za nieuniknione. – Nienawidzę komputerów – mruknął Rob, nie podnosząc głowy. – Powtarzasz to za każdym razem, gdy tu wchodzę – uśmiechnęła się Lucy. – Bo chcę wreszcie wbić do tej twojej zakutej pały, że potrzebujemy kogoś, kto siedziałby tu i przez cały dzień bębnił w klawisze. – Co robisz? – zapytała Lucy. http://www.nabudowie.info.pl leżały na podłodze razem z czystymi. Z na wpół otwartych szuflad zwieszały się skarpetki i bielizna. Pokój przesiąknięty był zapachem brudnych skarpet, potu i ziemi. Okno wychodziło na tyły domu. – Mam nadzieję, że nie przyniosłeś tu robaków? – zapytała Lucy podejrzliwie. – Nie, ja i Georgie wypuściliśmy je. – Spojrzał na matkę i poprawił się szybko: – Georgie i ja. Uśmiechnęła się i zatrzymała wzrok na przypiętej do tablicy fotografii J.T. z Colinem. Zdjęcie było wytarte i miało rogi podziurawione od niezliczonych pinezek, którymi J.T. przypinał je w różnych miejscach . Ojciec i syn, zastygli w czasie, łowili ryby. Na widok twarzy człowieka, którego kochała, Lucy

- Jak się czuje księżna? Pia zatrzymała się, słysząc głos Federica. Nawet o siódmej rano brzmiał miło i spokojnie. - Jeszcze tu jesteś? - zdumiała się. R S Federico uśmiechnął się, wysunął nogi spod krzesła, na Sprawdź – A oni zawiadomili ciebie – domyśliła się Lucy. – Tak. – Kiedy? – Jeszcze przed wypadkiem przy wodospadzie. – Widzę, że potrafisz kłamać znacznie lepiej ode mnie. I nawet od Madison. Jezu. Już tak dawno o tym wiesz? – Potem zadzwoniłem do Jacka, lecz nie chciał podać żadnych szczegółów. Dałem mu kilka dni, żeby dojrzał, ale na razie nie chce się ugiąć. – Mimo to wiesz, że to był Darren Mowery. Sebastian skinął głową. – W takim razie każ go aresztować! – Na tym polega dowcip z szantażem, Lucy, że ofiara nie życzy