Skierowała cadillaca na północ, w stronę rancza i cmentarza rodziny Cole’ów. To ranczo było kiedyś jej azylem,

Pierwszy raz odbył stosunek w wieku piętnastu lat. Nic nadzwyczajnego. Dziewczyna miała siedemnaście lat i była napalona. Żadnego wyzwania, a Ross lubił wyzwania. Im bardziej kobieta się opierała, tym bardziej na nią napierał. Za pomocą obietnic, których nigdy nie zamierzał dotrzymywać, i muskularnej sylwetki zazwyczaj dostawał to, czego chciał. Aż do chwili, kiedy poznał Shelby. Była jedyną kobietą, wobec której użył przemocy. I myślał później, że to jej się podobało. W przeciwnym razie powiedziałaby przecież o wszystkim swojemu ojcu i Ross miałby nie lada kłopoty. Ross podejrzewał, że Shelby lubi ostry seks. Teraz pchnął ramieniem drzwi i wyszedł na dwór. Powietrze było lepkie i ciężkie, a noc równie mroczna jak jego nastrój. Znowu pomyślał o Shelby. Chętnie oddałby ostatnie pieniądze, żeby ją dorwać sam na sam. Pamiętał gwałt bardzo dobrze, raz po raz odtwarzał jego szczegóły, kiedy leżał na pryczy w swojej celi przez tych osiem długich, samotnych lat, które spędził za kratkami. Wmawiał sobie, że właśnie tego chciała, że opierała mu się tylko dlatego, że miała jakieś seksualne zahamowania. Następnym razem będzie go prosić. Podszedł do swojego gruchota, którego zaparkował tuż za rogiem. Wsiadł i zmarszczył czoło. Kiedy dostanie trochę pieniędzy z magazynu, kupi sobie nową furgonetkę i strzelbę, nawet na czarnym rynku. Nie bardzo wiedział, co prawo mówi o posiadaniu broni przez osoby z wyrokiem. No, ale on nie był prawdziwym skazańcem - przecież posłali go do więzienia na podstawie wyssanych z palca zarzutów. Ale na wszelki wypadek sprawi sobie broń w którejś z tych reklamujących się firm. I jeszcze psa. Zmieni 179 samochód. Kupi najbardziej odlotowe koła, na jakie będzie go stać. http://www.medycynaestetyczna.edu.pl powiedziała pare słów i znowu zasneła, jesli mo¿na to tak nazwac. - Nicka niełatwo było przestraszyc. - Có¿, przy mnie nigdy nawet sie nie poruszyła, a czesto siedziałem z nia ponad godzine. - Alex rozpiał płaszcz. - Doktor Robertson stwierdził, ¿e nie ma sensu czekac w szpitalu. Zadzwonia, jesli nastapi jakas zmiana. - Przerzucił płaszcz przez balustrade i wszedł do salonu. - Niezłe, co? - Wło¿ył reke do kieszeni marynarki i wyciagnał paczke marlboro. - Po szesciu tygodniach spiaczki, kiedy nie dawała nawet znaku ¿ycia, Marla nagle otwiera oczy, rozmawia z toba, a potem znowu zapada w sen. I to wszystko w ciagu tych pieciu minut, które spedziłes w jej pokoju. - Wsadził papierosa do ust i przypalił go zapalniczka.

Niebo było cie¿kie, szare i ponure, tak jak nastrój Nicka. Wrzucił jedynke. Przypomniał sobie telefon Cherise i deklarowana przez nia ¿arliwa wiare. Pomyslał, ¿e i jemu przydałoby sie troche wiary, zwłaszcza teraz. Naprawde z wdziecznoscia przyjałby pomoc z nieba, ale wiedział, ¿e nie ma na co liczyc. Rzucił okiem we wsteczne lusterko i zobaczył Sprawdź dziecko, wyrwie z jej ramion... Ale to przecie¿ szalenstwo? Wyjeła z łó¿eczka małe zawiniatko i przytuliła do piersi, jakby wcia¿ jeszcze obawiała sie, ¿e w ka¿dej chwili ktos mo¿e odebrac jej syna. Po twarzy Marli spływały łzy, sciskało ja w dołku. - Och, kochanie - szeptała, całujac delikatnie puch na jego głowie i wciagajac w nozdrza słodki zapach niemowlecia. James sapnał i westchnał przeciagle. Gdy poczuła na szyi 216 oddech dziecka, nowe łzy napłyneły jej do oczu. Bo¿e, ona tak kocha to malenstwo. - Wszystko bedzie dobrze - powiedziała, kołyszac Jamesa w ramionach - wszystko bedzie dobrze. Mama jest z toba. I...