Nick parsknał smiechem i posłał Marli spojrzenie, którym

boksy z przenośnych i teoretycznie dźwiękoszczelnych ścianek. - Chodzi o... to ma związek z morderstwem mojego ojca - powiedziała Vianca. Shep wyczuł wahanie w jej głosie. - Zaraz przyjadę. - Już samo to, że ją usłyszał, poprawiło mu nastrój. Natychmiast zapomniał o wykonywanej przez siebie papierkowej robocie. - Nie, ja wciąż jestem w szpitalu. Przyjedź później. Do domu. Jego głupie serce zaczęło walić w oszałamiającym tempie. - Muszę pracować w sklepie, potem opiekuję się madre. Dzisiaj wraca do domu ze szpitala. Jego nadęte ego mocno ucierpiało. A zatem będzie tam i starsza pani. Zero szansy, żeby być z Vianca sam na sam. Jednak przez resztę dnia pamiętał o prośbie Vianki, również gdy odwiedził laboratorium i przeglądał akta morderstwa Estevana. Teraz, kiedy parkował wóz przy krawężniku naprzeciwko bungalowu Estevanów, uśmiechnął się do siebie. Dzisiaj mu się powiedzie - w ten czy inny sposób. Czuł to jak trzask błyskawicy w powietrzu. Poświęcił trochę czasu na to, żeby się ogolić, a nawet wyszorował zęby i włożył czystą koszulę; potem ruszył w miasto, zmagając się z wyrzutami sumienia. Fakt, miał tu do załatwienia sprawę. Nawet gdyby Vianca nie zadzwoniła, powinien jeszcze raz przesłuchać wszystkich członków rodziny Ramóna. Ale to nie ze względów służbowych miał lśniące buty i świeży oddech i skropił się wodą kolońską Right Guard. O, nie. Zrobił to wszystko po to, żeby Vianca zobaczyła w nim mężczyznę. Spojrzał na swoje odbicie we wstecznym lusterku i przygładził końce wąsów; nachmurzył się, bo zobaczył, że 162 http://www.medycyna-estetyczna.org.pl Zamknał oczy i pociagnał długi łyk ze swojej szklanki. Zatoczył pełne koło, wyje¿d¿ajac z San Francisco i wracajac do tego samego z powodu tej samej przekletej kobiety. I choc sie zmieniła, czuł do niej taki sam niepohamowany pociag, dopuszczał nawet do siebie mysl, by przekroczyc ostatnia granice przyzwoitosci i poddac sie uwodzicielskiemu wdziekowi tej kobiety. Zmieniła sie, o tak. Nawet bardzo. Była teraz milsza, uprzejmiej sza, miała wieksze poczucie humoru i choc czuł, ¿e w srodku jest twarda, była w niej jakas kobieca kruchosc, której nie potrafił sie oprzec. To było takie dziwne, od nowa sie zakochac, głebiej tym razem. W tej samej, a zarazem zupełnie innej kobiecie. Dzieci sprawiły, ¿e stała sie mniej egocentryczna, weselsza, bardziej zainteresowana

wzgórza porośnięte wysuszoną trawą były traktowane przez owce i kozy, których dawniej nie zauważał, a niebo - Chryste, niebo ciągnęło się bez końca. Zacisnął zęby, żeby nie poddać się wzruszeniu. Po co się roztkliwiać, mazać jak dziecko. Był wolnym człowiekiem i postanowił, że już nigdy nie trafi za betonowe mury z drutem kolczastym, strzeżone przez milczących, ponurych mężczyzn w okularach odblaskowych, z karabinami, których mieli ochotę użyć. Nigdy więcej. - Dokąd? - zapytała Mary Beth. Jechali autostradą i mijali wolno płynącą rzekę Guadalupe. Sprawdź zerwał z siebie koszulkę i rzucił ją na bok. Stężałe mięśnie napięły się, kiedy ją uniósł i przycisnął. Ocierał się o nią twardą, nagą skórą, a ona odważnie dotykała opuszkami palców jego płaskich sutków, ukrytych w gąszczu skręconych włosów. Natychmiast stwardniały. Szybko, jakby przystępował do ataku, chwycił ją za nadgarstki. - Uważaj... - Na co? - Na mnie. - Mam się bać? - droczyła się. - O, tak. W odpowiedzi opuściła rękę i przesuwała palce po jego skórze, aż dotarła do paska dżinsów. Wciągnął powietrze i wtedy dotknęła jego nabrzmiałego członka. - Słodki Jezu - szepnął, a ona pociągnęła rozporek. Guziki pękały z trzaskiem i znoszone levisy Nevady szybko się rozchyliły. Shelby zaczęła ściągać mu dżinsy z bioder, kiedy chwycił jej nadgarstek twardymi jak stal palcami. - Przychodzi taki czas, Shelby, kiedy żaden mężczyzna,