komuś takiemu jak ty trzeba przebaczać?

od kredki łzy. To wszystko przez tego blondyna! Na pewno to jego wina! To przez niego książę go nie chce! Jego dłoń aż zacisnęła się ze złości na kołdrze. Miał ochotę rozszarpać tamtego przystojnego mężczyznę. Ale najpierw musiał się komuś wyżalić. Sięgnął po telefon, wybierając znany mu z pamięci numer. - Karol – pociągnął nosem. – On mnie nie chce! – wybeczał do słuchawki, znów się rozklejając. – On mnie nie chce, rozumiesz?! - Kto? – zapytał podenerwowany chłopak. Rzadko kiedy jego przyjaciel tak się zachowywał i dzwonił do niego zapłakany. - Książę! Nie chce mnie, bo ma innego! - Za chwilę będę – powiedział szybko, a w telefonie słychać było odgłosy kroków. - On nie chce księżniczki! – dodał jeszcze, kolejne czarne łzy pociekły po jego policzkach. Czuł się okropnie, taki pusty. Zerknął na lustro, które wisiało na przeciwległej ścianie. Tak jak się czuł, tak też wyglądał. Makijaż spływał mu aż do ust, ale niezbyt go teraz to obchodziło. Rozdział trzeci Książę stawia opór! Postanowił, że się nie podda. Będzie tak długo wyznawać księciu miłość aż ten również się w nim zakocha i skończy się jak w każdej bajce, czyli słowami: „Żyli długo i szczęśliwie”. Karol mu to oczywiście starał się odradzić, ale Krystian był pewny, że http://www.meblenawymiarsklep.net.pl - Prawie tak bardzo, jak ja sobą pogardzałem. Tylko że, prawdę mówiąc, nigdy mnie nie znała. Inaczej niż ty. Kochała mój upiększony obraz, który sobie sama stworzyła. Zrozumiała to później, kiedy poznała Deva. W każdym razie jej poświęcenie upokorzyło mnie. Lizzie pochodziła ze skromnej rodziny, a pieniądze, które mi zaofiarowała, były wszystkim, co posiadała. Początkowo je wziąłem. Nalegała, a ja nie miałem wyboru, lecz po drodze do kantoru Dunmire'a zrozumiałem, że nie potrafię z nich skorzystać. Nie mógłbym potem spojrzeć na siebie w lustrze. I wtedy... - głos Aleca zniżył, się do bolesnego szeptu - kazałem woźnicy, żeby mnie wiózł do Evy Campion. Becky patrzyła na niego z lękiem. Alec dotknął jej ręki, nabrał ponownie tchu i zmusił się, żeby mówić dalej. - Eva... jest wdową, i to zamożną. Może robić, co tylko chce. Przez całe lata próbowała mnie do siebie zwabić, ale ja bym nigdy... ja... o wiele wcześniej słyszałem o niej i

się nawet obronić nie potrafi! Cios poniżej pasa! - Zostawcie go – mruknął najwyższy z nich w czarnej bluzie z białym, połyskującym w świetle lampy napisem „Prosto”. – I tak nieźle pedałowi się oberwało – zachichotał, wymijając Adama i obdarzając go jeszcze pogardliwym spojrzeniem. Brunet cały napięty obserwował jak ci odchodzili. Kurwa, mógł zadzwonić! Przynajmniej dostaliby jakąś nauczkę. Ale był jednak za bardzo zdenerwowany, Sprawdź - Matka lady Isabell jest naszą daleką krewną - mówił tymczasem książę. - Alice poznała Isabellę podczas niedawnej wizyty w Anglii i zaprosiła do nas w charakterze swojej damy dworu. Edward miał nadzieję, że nie będzie musiał jej zabawiać ani dotrzymywać towarzystwa. Była ładna, ale w skromnej szarej sukience ze stójką, zapiętej na ostatni guzik i kończącej się tuż za kolanem, wyglądała jak zakonnica. Mdły kolor nie dodawał życia jej bladej wyspiarskiej cerze. Gdyby nie piękne oczy, jej twarz nie wyróżniałaby się niczym szczególnym. Z włosami surowo ściągniętymi do tyłu przypominała wiktoriańską damę do towarzystwa albo guwernantkę. Była mdła. Co oczywiście nie zwalniało go od dobrych manier, więc uraczył ją jednym ze swych sympatycznych uśmiechów. - Mam nadzieję, że polubi pani nas, a my polubimy panią - rzekł przyjaźnie. Bella odwzajemniła uśmiech. Zastanowiło ją, czy Edward jest świadom swej męskiej urody, tak wspaniale podkreślonej przez prosty strój do konnej jazdy. - Jestem pewna, że mi się tu spodoba, Wasza Wysokość. Czuję się zaszczycona prośbą księżnej Alice, abym towarzyszyła jej podczas oczekiwań na narodziny drugiego dziecka. Dołożę starań, żeby umilić jej ten czas i służyć pomocą. Jeżeli zajdzie taka potrzeba. - Lady Isabell wielkodusznie zgodziła się poświęcić nam nieco swego cennego czasu. – Książę Carlise odruchowo poczęstował ich ciastem. Głowę miał zaprzątniętą czymś zgoła innym, ale z przyzwyczajenia pełnił rolę gospodarza. - Isabella jest badaczem literatury, i o ile mi wiadomo, pracuje właśnie nad cyklem esejów. Tego się można było spodziewać, pomyślał Bennett zgryźliwie. - Fascynujące! Na ustach Belli pojawił się cień uśmiechu. - Czy Wasza Wysokość czytuje Yeatsa? - Rzadko. Edward poprawił się w fotelu, coraz bardziej żałując, że nie mógł zostać w stajni. - Pod koniec tygodnia do pałacu dotrą moje książki. Proszę z nich śmiało korzystać - zaproponowała, po czym wstała z miejsca. - A teraz, jeśli Wasza Wysokość pozwoli, chciałabym dopilnować rozpakowywania moich rzeczy.