Łzy same napłynęły jej do oczu. Odkąd pamiętała, John był dla niej

Po kolacji nastawił czajnik. – Naprawdę, na mnie już pora – oznajmiła dziewczyna. – Proszę, przejdź do salonu – rzekł z uśmiechem. – Zaraz przyniosę kawę. Lily usłuchała. Usiadła na sofie, odchyliła głowę do tyłu i poczuła, że ogarnia ją miłe znużenie. Pierwszy dzień minął całkiem nieźle, pomyślała sennie. Nie miała z dziećmi żadnej scysji. Chłopcy byli cudowni, a Freya też okazała się urocza. Wiedziała jednak, że nie powinna się do nich zbytnio przywiązywać, gdyż jej pobyt tutaj nie potrwa długo. Do Bożego Narodzenia dzieciaki zapomną już nawet, jak wyglądała. Theo zabawił w kuchni nieco dłużej, gdyż ktoś zadzwonił na jego komórkę. Kiedy wszedł do salonu, ujrzał, że Lily smacznie śpi z głową przechyloną lekko na ramię. Postawił cicho tacę i przyglądał się dziewczynie. Zastanowił się, czy nie usadowić jej wygodniej i nie podłożyć pod głowę poduszki, lecz nie chciał jej przeszkadzać. Biedactwo, niewątpliwie jest zmęczona, pomyślał. Postanowił, że pozwoli się jej wyspać, a kiedy się obudzi, zamówi dla niej taksówkę. Westchnęła cicho. Śniło się jej, że Theodore Montague http://www.meblekuchennesklep.net.pl/media/ jestestwem. – Nie rozumiem. – To przecież jasne. Dziecko. – Przeciągnął palcem po jej policzku. – Dziecko musi zginąć. Poczuła, jak serce skacze jej do gardła. Nie, tylko nie Emma! – Tak – powiedział, jakby czytał jej w myślach. – Powinnaś się była jej pozbyć, kiedy ci kazałem. Teraz będzie trudniej, choćby ze względu na Kate. Strach chwycił ją za gardło, ale nie bała się już śmierci. Przypomniała sobie roześmianą i ufną Emmę, która tak ślicznie kopała i machała rączkami, że wprost chciało się żyć. A potem wyobraziła ją sobie w kałuży krwi.

Posiedziała jeszcze kilka minut, a na odchodnym rzekła serdecznie: – Pamiętaj, że w razie potrzeby zawsze możesz wezwać mnie do pomocy. Lily zostawiła dzieci w kuchni nad rysunkami, poszła do salonu i zadzwoniła do agencji pośrednictwa. Nie zdziwiło ją zbytnio, gdy Sprawdź Richard poczuł ucisk w piersi. Próbował wyobrazić sobie smutek Kelly. Tak bardzo chciałby ją utulić. -Właśnie po to panią zatrudniłem, panno Cambridge. -W ogóle to dziecko pana nie obchodzi? - zaatakowała Laura. Wyprostował się. Czy go obchodzi? Jak ma powiedzieć Laurze, że o tym, iż ma dziecko, dowiedział się zaledwie parę tygodni temu i że czuł wtedy złość i żal do matki Kelly, ponieważ odeszła od niego, gdy w jej łonie rosło ich dziecko i nie dała mu szansy poznać córki. - Owszem, obchodzi mnie, ale, pani wybaczy, ledwie zdą żyłem się oswoić z faktem, że jestem ojcem. Ruszył w stronę garażu.