- Nie. - Zarzuciła mu ręce na szyję i namiętnie go pocałowała. - Ja... ja nie chcę.

Nick spojrzał na nia, rozbrojony. - Nie jestem na ciebie zły. - Ale tak własnie sie zachowujesz. - Nie chce tylko, ¿eby sytuacja jeszcze bardziej sie skomplikowała. - Ujał ja za reke, ¿eby pomóc jej obejsc me¿czyzne na wózku inwalidzkim. Zaraz potem ja puscił. - Byłes tak samo ciekaw, jak ja - upierała sie Marla. - Ty te¿ chciałes sie przekonac, czy znowu miedzy nami zaiskrzy. Przyznaj sie. - Nie. Ja ju¿ wiedziałem. Przekonałem sie ubiegłej nocy. Marla nie uwierzyła mu i ju¿ miała cos powiedziec, kiedy Nick nagle obejrzał sie przez ramie i stanał w miejscu. - Do diabła! Marla omal na niego nie wpadła. - O co chodzi? - Odwróciła sie i rozejrzała, szukajac we mgle tego, co zwróciło jego uwage. Ale zobaczyła tylko słup ulicznej lampy i tłum pieszych na chodniku. 355 - Chodz. - Nick chwycił ja za nadgarstek, tym razem jednak w jego dotyku nie było nic intymnego. Ruszył przed http://www.meblekuchennesklep.com.pl jednak przypomniał sobie, gdzie jest jego miejsce. Poza tym mieli do czynienia z Marla, a ona zawsze sama sobie poradzi. A jesli nie, to przecie¿ ma me¿a. Najwy¿szy czas skonczyc te farse. - Słuchaj, pojade ju¿ - zwrócił sie do Aleksa. Ostatni raz spojrzał na kobiete le¿aca w łó¿ku i wyszedł z pokoju. A teraz jak najdalej od rodziny. I od Marli. Bo¿e, musi od niej uciekac, jak najdalej. Jednak współczuł jej, nic nie mógł na to poradzic. Kiedys była młoda, piekna i seksowna -jak ¿adna inna. A teraz jest tylko pacjentka szpitala, która powinna sie cieszyc, ¿e w ogóle ¿yje, i pogodzic z mysla, ¿e ju¿ nigdy nie odzyska dawnej urody.

- Ale... - To prawda - przyznała Lydia, uśmiechając się z dumą; w złocistych nakryciach odbijały się promienie porannego słońca. - A więc wsuwaj - powiedziała Shelby do Nevady i pomogła Lydii nakryć do stołu. Po kilku minutach na szklanym blacie znalazły się dwa półmiski, a na nich wafle z cukrem pudrem, owoce, paski bekonu oraz sok pomarańczowy, woda i dzbanek z kawą. - Lydio, to wygląda cudownie - pochwaliła Shelby, podczas gdy starsza Sprawdź spłodził. Czytając każdą notatkę, z trudem przełykała ślinę. Zaczynało się od jej narodzin. Potem lata w szkole podstawowej i średniej, śmierć jej matki i nie tylko jej ciąża, ale i gwałt. Informacja o nim została wciśnięta między inne notatki, bo jej ojciec dowiedział się o tym dopiero wtedy, gdy zapytał Shelby, czy jest w ciąży. Łzy stanęły jej w oczach, ale postanowiła, że nie będzie płakać. Znalazła inne notatki, o jej szkole i kolejnych rodzajach pracy, ale najciekawszy okazał się zapisek o Lydii Vasquez, gosposi. 169 Dlaczego? Bo Lydia była jedyną matka, którą kiedykolwiek znała? Kobietą, która nauczyła ją szyć, gotować i układać kwiaty, i przyniosła jej do domu pierwszą paczkę podpasek? Lydia bandażowała jej zdarte kolana, dawała rady, z których Shelby rzadko korzystała, i wypełniała dom śmiechem oraz zabawnymi historyjkami na temat swojej rodziny. Tak, były ze sobą związane, ale Shelby wyczuwała, że za pośpiesznie nabazgraną przez ojca notatką kryje się coś więcej. Musiała tylko ustalić co. Może nic nadzwyczajnego, ale z drugiej strony...