- Przyjaciółką. - Ależ ja nigdy pani nie widziałam. Co ma oznaczać takie najście? Proszę się zaraz wytłumaczyć! Becky odetchnęła z ulgą. A więc Parthenia jej nie rozpoznała! - Mamy mało czasu. Chcę panią ostrzec, milady. Grozi pani niebezpieczeństwo. - Co znowu? - Niebezpieczeństwo publicznego upokorzenia i być może największego błędu w życiu! Przyjęta przez nią celowo teatralna maniera zainteresowała Parthenię. Becky siadła na ławeczce naprzeciw niej, podczas gdy wóz z wolna wyjeżdżał na brzeg. - Milady, jestem jedną z sierot po marynarzach. Niejednokrotnie już wspomagała pani naszą rodzinę dzięki turniejowi wista. - Ach, tak? - Owszem. Jest pani naszą dobrodziejką. Wszyscy modlimy się za panią co wieczór przy naszym skromnym stole... siedmioro moich braci i sióstr, nasza nieszczęsna chora matka, no i ja. - Och, jakże mi miło - powiedziała Parthenia nieco łagodniejszym tonem. - Rzecz jasna, nie zniosłabym, gdyby stało się pani coś złego. Moja wyprawa tutaj może kosztować mnie utratę pracy, lecz matka powiedziała, że naszym obowiązkiem jest ostrzec panią. - Becky rozejrzała się nerwowo dookoła i zniżyła głos. - Służę u pewnego http://www.meble-drewniane.edu.pl - Alec... Zignorował ją, wpatrując się z napięciem w kartonowe pudełko do kart. Niemal ją przestraszyło to gorączkowe spojrzenie. - Mam już dość, Alec. Chodźmy stąd, nim stracimy wszystko, co wygrałeś. - Jeszcze nie. - Po co ryzykować? Wygrałeś ponad dwieście gwinei w czasie krótszym niż dwadzieścia minut! - Becky, wiem, co robię! Zaskoczył ją ten ostry ton. Alec spostrzegł to. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Ale przecież gram dla ciebie! - Naprawdę? - spojrzała mu w oczy. Fuknął gniewnie i się odwrócił. Nie mogła zaprzeczyć, że mu się poszczęściło, więc zamilkła. Ale przyrzekła sobie w duchu, że jeśli przegrają, to go chyba udusi. Gdy rozdający wypłacił mu potrójną wygraną, sto pięćdziesiąt funtów, które Alec zdobył, przybrało formę jednego czarnego sztona i dwóch zielonych. Przy trzecim razie Alec
broni nie było kuli. Alec zaklął głośno. Michaił zaśmiał się z radością. - En garde! - krzyknął i natarł na Aleca. Rozpoczęła się dzika walka. Becky odstąpiła na bok, lecz nie mogła oderwać oczu od wymiany ciosów. Blask słońca odbijał się w ostrzach, które niczym brzytwy przecinały ze świstem powietrze. Michaił przeciwstawił brutalną siłę precyzji, szybkości i zwinności Aleca. Zaatakował go nagłym pchnięciem, od którego Becky zaparło dech. Alec krzyknął z furią, gdy ostrze trafiło go w lewe ramię - to Sprawdź - Na przykład? - Żebyś nie wyzwał go na pojedynek - wyszeptała. - Kurkowa? Przytaknęła. - Nie boję się go. - A ja tak! Wiem, do czego jest zdolny. - Co on ci zrobił? Łzy napłynęły jej do oczu na samo wspomnienie. Alec jednak, mimo całej delikatności, był nieustępliwy. W końcu jej opór osłabł. - On... groził, że weźmie mnie siłą i da mi nauczkę, której nigdy nie zapomnę. A potem wyda mnie za jakiegoś okropnego człowieka. Nie chciałam, żeby taki był mój pierwszy raz, wolałam ciebie. Przykro mi, że cię oszukałam, ale widzisz, on zabrał mi wszystko. Nie mogłam pozwolić, żeby pozbawił mnie także i godności. Alec zacisnął usta bez słowa. Najwyższym wysiłkiem woli próbował zachować spokój.