Do pokoju wsadził głowę Thompkinson.

- Od czasu niefortunnego incydentu z Welkinsem pańska siostrzenica jest trochę niepewna swojego miejsca w naszych sferach. - I powinna, latawica. Całe tygodnie zajęło mi wyciszenie sprawy. - Przypuszczałem, że nie pozostał pan całkiem obojętny na jej los. Choć, po prawdzie, narobił pan niezłego bałaganu. Diuk zmrużył oczy. - Nie, jeśli chodzi o moją rodzinę. To pan pogorszył sprawę, zatrudniając ją u siebie. - Tak czy inaczej, bałagan istnieje. - Wystarczy, że strzelę palcami, a ona przestanie należeć do mojej rodziny i bałagan zniknie na dobre. Alexandra kiedyś porównała go do swojego wuja. Nagle przestało mu się to podobać, że w pewnym sensie on tak samo traktował swoją rodzinę. - Może tak, ale sytuacja pańskiej siostrzenicy wcale się nie poprawi. Zabiłaby go, gdyby znała jego zamiary. Pocieszał się nadzieją, że ostateczny rezultat ułagodzi jej gniew. Zresztą nie zostawiła mu wyboru. Musiał usunąć barierę, która ich dzieliła. - A dlaczego miałoby mnie to obchodzić? - Ponieważ Alexandra obawia się, że gdy tylko straci pańskie poparcie, lady Welkins spróbuje doprowadzić do jej aresztowania. Diuk milczał przez długą chwilę. Lucien pohamował niecierpliwość. Jeszcze kilka http://www.meble-biurowe.info.pl/media/ - Milordzie, musi pan usunąć tę poprawkę - stwierdził z naciskiem pan Mullins, wymachując plikiem kartek. Połowa z nich uciekła mu z rąk i pofrunęła przez ogród niczym stado białych ptaków. Kilcairn potrząsnął głową, spokojnie wstawiając nowe okno do piwnicy. - Nie. Jeszcze jedno słowo na ten temat, a będzie pan szukał innej pracy. Prawnik rzucił się do zbierania dokumentów. - Ale to nie ma sensu! - Panie Mullins, nie będę się powtarzał. - Tak, milordzie. Oczywiście... Co pan robi? Ma pan dość pieniędzy, żeby wynająć tuzin robotników. - Ja je zniszczyłem i ja naprawię. - Zmierzył wzrokiem doradcę i wrócił do pracy. Nie chciał tłumaczyć, że oszalałby bez zajęcia, a poza tym reperując piwniczne okno, czuł, że jest bliżej Alexandry.

- Nie zrozum mnie źle - rzuciła pospiesznie. - Jeśli ty i mama się uprzecie, zostanę twoją żoną. - Przygarbiła się lekko. - Zresztą nie widzę innego wyjścia. Mama jest bardzo zdeterminowana. - A co czujesz do Roberta Ellisa? - Bardzo go lubię. Lecz on jest tylko wicehrabią, ty natomiast hrabią i to dużo bogatszym. Sprawdź - Nie lubię zostawiać nie dokończonych spraw - oświadczyła. - Ja też. Resztę dnia spędziła na domyślaniu się ukrytego znaczenia jego słów, aż w końcu nabawiła się silnego bólu głowy. Na szczęście tym razem Rose grała całkiem nieźle, tak że nawet kuzyn łaskawie zaszczycił ją komplementem. W rezultacie panie Delacroix całkiem zapomniały o lordzie Beltonie i całą uwagę skupiły na drogim Lucienie. Alexandra dowiedziała się, że jego ulubionym kolorem jest niebieski, ulubionym kompozytorem Mozart, a ulubionym deserem, o dziwo, lody czekoladowe. Nawet po tym, jak przeprosił i udał się na spoczynek, nadal musiała wysłuchiwać peanów na jego cześć. Można było odnieść wrażenie, że Rose i Fiona bardziej są zainteresowane Lucienem niż Robertem Ellisem. Niemożliwe. Przecież hrabia do tej pory wyłącznie im dokuczał. Wreszcie jej cierpliwość się wyczerpała. - Och, nie wiedziałam, że już tak późno! Chyba pójdę do łóżka.