rzeczywistości nasz telegrafista nigdzie nie wyjeżdżał. Był na polowaniu z przyjaciółmi,

I w niezawodną obleczon kolczugę, Na bój z olbrzymem wciąż zwycięskim Zuchwały zbiera się wojownik. A jeśli mu sądzone w bitwie Swą zawadiacką złożyć głowę, W modlitwie wspomnij go, władyko, A ty, Księżniczko jego Marzeń, W kawiarni cichej napotkana, Ciało herosa łzami zroś. Ahoj! * * * Taki to był list. Z początku Berdyczowski i Pelagia słuchali tego wszystkiego z uśmiechem, bawiło ich porównanie przewielebnego do arcybiskupa Reims Turpina, niezmordowanego prześladowcy Maurów i towarzysza broni Rolanda z Roncevaux. Pod koniec tej obszernej epistoły na obliczach mniszki i podprokuratora odmalowała się jednak niepewność, a Berdyczowski nazwał nawet popisującego się Aleksego Stiepanowicza draniem. Postanowili nie ulegać prowokacji Aloszki i w żadne przypuszczenia co do zawartych w postscriptum zagadkowych aluzji się nie wdawać, zaczekać natomiast na jutrzejszą korespondencję z Nowego Araratu i wtedy już wszystko szczegółowo omówić. Ale w poczcie, która nadeszła nazajutrz, listu od Lentoczkina nie było. Nie przyszedł on http://www.meble-biurowe.biz.pl/media/ morderstwa, ale ja wiem, że może. Czasem trudno się przed nią obronić. Gdy się jest bardzo młodym, bezradnym i wrażliwym... – Głos Rainie załamał się. Siedziała, dusząc w sobie niewypowiedziane słowa, a serce tłukło się jej w piersi jak ptak w klatce. – Martwisz się, że mogłaś kiedyś postąpić jak Danny O’Grady? – zapytał Quincy. Nie odpowiedziała. – Nie jesteś Dannym dodał stanowczo. – Wiem o tym! Jestem kobietą, a kobiety nie wyładowują się na niewinnych. Z reguły nie bywamy masowymi czy seryjnymi morderczyniami. Koncentrujemy nasz gniew na tym, kto nas zranił albo niszczymy same siebie. Ale nie w tym rzecz. Myślę, że to problem przemocy. Przecież strzelanina to nie katastrofa samochodowa czy wypadek przy kombajnie. Nie jestem pewna dlaczego, ale przeszłość nagle wróciła. Zupełnie jakby matka umarła wczoraj. Tamtego dnia wszyscy tylko zastanawiali się, czy zabiłam, a nikt nie pomyślał, żeby zapytać mnie, jak się czuję. Nie wiem nawet, czy ja sama umiałam zastanowić się nad tym. Ona

Przecież to ja, Berdyczowski, pan mnie doskonale zna! Przybywam tu do pana z polecenia władyki Mitrofaniusza! Zabawa ni to w chowanego, ni to w berka – a ściślej mówiąc, w jedno i drugie naraz – dosyć mu się już dłużyła i podprokurator był potwornie zmęczony. Donat Sawwicz Korowin pozostał u wejścia do oranżerii. Pociągając cygarko, przyglądał się z zainteresowaniem manewrom obu stron. Samego Lentoczkina wysłannik władyki Sprawdź przeżywają od nowa piekło. Wspomnienia, koszmary, napady lęku. Tak to się objawia. – Jestem policjantką. Śledztwa w sprawie morderstw wchodzą w zakres moich obowiązków. Nie mogę się rozklejać. – Jesteś człowiekiem. – Ścisnął jej dłoń. – Inteligentnym, wrażliwym człowiekiem. Twój mózg będzie pracował wbrew twojej woli. – To zrób z nim coś. Zaciął się na funkcji odtwarzania. Mam już tego dosyć. Quincy uśmiechnął się lekko. – Im dawniejszy wstrząs, tym szybciej znikną skutki. Tymczasem przydałaby ci się rozmowa z kimś, kto się zna na rzeczy. Czy biuro szeryfa zapewnia pomoc terapeutyczną? – Nasze biuro nie zapewnia nawet kawy. – Może w takim razie zwrócisz się do jednego z psychologów, których sprowadzi szkoła? – Tak, może. – Ale ton jej głosu dowodził, że Rainie nigdzie nie pójdzie. Szukanie profesjonalnej pomocy byłoby przyznaniem się do słabości. A ona nigdy sobie na to nie