- Pewnie żaden.

nadzieję - że nigdy go już nie zobaczy Już udało się jej zapomnieć, jak działa spojrzenie zimnych, czarnych, nieruchomych oczu Diaza. Nie wydawały się tak zimne, kiedy leżała naga pod nim, przygnieciona słodkim ciężarem mężczyzny, który potrafił obudzić w niej nienasyconą samicę. Nie! Te myśli starała się z siebie strząs-nąć, zapomnieć na zawsze. Dlaczego nikt nie wezwał ochrony? Jakiś facet czai się na korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna pracownica zajmowała się całym piętrem, to Diaz mógł pozostać niezauważony A może porozmawiał z nią sobie cichutko i teraz biedna kobieta, nagle posiwiała ze strachu, kryła się w którymś z pokoi, czekając, aż ten przerażający facet wreszcie sobie pójdzie. an43 400 - Co ty tu robisz? - zapytała Milla zimnym głosem ociekającym wrogością. Starała się ukryć myśli i emocje, które nią targały. http://www.logopedawarszawa.org.pl/media/ -26- Rozmowa z Davidem była bardzo trudna, ale konieczna. Wychodząc z jego biura, Milla wiedziała, że prawdopodobnie nigdy więcej go nie zobaczy Pożegnała się więc, pocałowała w policzek i życzyła udanego życia. - Możesz już nie przysyłać mi pieniędzy - powiedziała, uśmiechając się przez łzy - To był twój wkład w poszukiwania, powód, by nie zarzucać praktyki chirurgicznej. Nie udałoby mi się bez twojego finansowego wsparcia. Dzięki tobie wiedziałam, że nie muszę martwić się o pieniądze i że mam za co dalej szukać Justina. - Ale co teraz poczniesz? - zapytał stropiony. - Będę robić to co dotychczas, jak sądzę. Szukać zaginionych dzieci. Tylko teraz muszę z tego mieć jeszcze jakąś pensję.

przyciąganie, chemia uczuć działająca na najniższym, komórkowym poziomie - ale nie miłość. Milla była absolutnie pewna, że Diaz jej nie kochał. Jednak pasowali do siebie jak dwie połówki tworzące doskonałą całość. Ta myśl zaniepokoiła ją jeszcze bardziej niż rozważania o miłości. Czyżby ona była taka jak Diaz? Tak bezwzględna? Czy stała się kimś takim jak on po długich i trudnych Sprawdź wyobrażenie o jego możliwościach. Ale wiele mówiły już same jego oczy Znamienne były reakcje ludzi, którzy mieli z nim do czynienia lub tylko o nim słyszeli. Byłaby naiwna, zakładając możliwość zaistnienia czegokolwiek poza czystą współpracą z Diazem. Seks - może, związek - na pewno nie. To wymagałoby stworzenia prawdziwej więzi emocjonalnej, czego - jak sądziła - Diaz z pewnością by nie chciał. Nie chciał albo po prostu nie był zdolny do nawiązania jakiejkolwiek więzi. A zresztą czy ona chciała iść do łóżka z facetem, którego wciąż się bała? Tylko raz, szeptało jej libido. Już samo to świadczyło o tym, jak bardzo kusiła ją ta perspektywa. Dotychczas w ogóle nie myślała o własnych uczuciach czy emocjach, jeżeli kolidowały one z poszukiwaniami dziecka. Tymczasem Diaz dawał jej szansę na