w okolicy, nigdy się jednak z nim nie spotkał. Ojciec

- Och, tak. - Kto? - zażądał odpowiedzi Nate. - Ja wiem - powiedział Larry. - Sheila. - Sheila? - zdziwił się Nate. - Cindy, jak ona to zdążyła, pomiędzy tymi wszystkimi mężczyznami? Cindy uśmiechnęła się. 317 - Jakoś tak wyszło pewnego wieczoru. Siedziałyśmy tutaj, piłyśmy wino. Zaczęłyśmy rozmawiać o mężczyznach. Opowiedziałam jej o swoich niepowodzeniach, tak jak wy dzisiaj o swoich, o nieudanych związkach. Sheila opowiedziała o sobie, potem o tym, że można mieć to samo bez mężczyzn, i że warto, bo każdy z was ma jakąś wadę. - Ja nie mam - obruszył się Larry. - Powiedziała, że za bardzo ją kochałeś. - Może i tak. - No, Cindy, dalej - zachęcił ją Nate. - Nawet nie wiem dobrze, kiedy zaczęłyśmy. Doszłyśmy do wniosku, że mężczyźni są beznadziejni. http://www.logopedapoznan.info.pl/media/ - Kelsey, jakoś dziwnie się wyrażasz. Jeśli masz jakiś kłopot, powiedz, to przyjadę po ciebie, niezależnie od tego, gdzie jesteś. - To urocze, ale wszystko w porządku. - Zniżyła głos, tak że zabrzmiał uwodzicielsko. - Porozmawiamy o tym... później. - Kelsey, teraz naprawdę się martwię. - Och, nie martw się. - Spojrzała na mężczyznę siedzącego przy jej stoliku. - Nikt mi się nie narzuca. Wiem, kochanie, że jesteś zbudowany jak Conan Barbarzyńca, ale nie musisz ruszać mi na ratunek, sama sobie poradzę. Powiedziała to tak naturalnie i przekonująco, że

że daje niektórym facetom coś więcej niż taniec i chyba... w końcu wyszła z tym niewłaściwym. - Nie boisz się teraz tu pracować? - zapytała Kelsey. - Hej, Sophie! - zawołał zwalisty mężczyzna w garniturze. Siedział przy stole z kilkoma Japończykami. Sprawdź mu przy okazji, że zabiję go, jeśli jej choć raz dotknie. Wydawało się, że w to uwierzył. Zachowywał się, jakby mu było wstyd, jakby był wdzięczny za to, że pozwoliła mu widywać dzieci. Ona dostała dom i prawo opieki, on mógł spędzać z córkami jeden weekend w miesiącu. Nie mógł wchodzić do 225 domu. Miał zabierać dzieci na zewnątrz i oddawać je też na zewnątrz. Na ulicy, na oczach sąsiadów i przechodniów. Minęły miesiące, ona rozkwitła jak róża. Dostała pracę w restauracji, była szczęśliwa. - I zaczęliście się spotykać - stwierdziła Kelsey. - Tak. Uwielbiała wodę, łodzie, słońce. Właściwie