- Przepraszam was obie. - Wiedziała, że nadal drży, i postanowiła to

starsza w koszulce z Astrid. Obie miały blade twarze i podkrążone, pełne strachu oczy. W nocy nie mogły spać ani w ogóle znaleźć sobie miejsca - snuły się po domu, włączały i wyłączały telewizor, a wyobraźnia podsuwała im najstraszniejsze obrazy. Imogen, która ostatnio trzymała się z daleka od przyjaciółek, teraz gwałtownie zapragnęła towarzystwa. Wysłała całą serię esemesów do Annie i Nicoli, nie wyjaśniając nic, za to żądając natychmiastowej odpowiedzi. Tych się nie doczekała z prostego powodu: dziewczyny spały. Gdy tylko nadszedł świt, Chloe koniecznie zapragnęła jechać do szpitala, ale Imo uznała, że absolutnie nie da rady. Najmłodsza siostra przypomniała sobie, co Zuzanna mówiła o stanie Imo, a potem jeszcze o jej pociętych nadgarstkach - i ostatecznie przestała się napierać. Teraz w kuchni, już po powrocie tamtych, niecierpliwie dopominała się o informacje: - Chcę zobaczyć Groosi, nawet bez Imo. 300 - I zobaczysz - zapewniała ją Zuzanna, napełniając czajnik. - Tylko trochę odpocznę i niedługo cię zawiozę. - Sama trafię. http://www.lekarzewarszawa.info.pl/media/ — Niby przypadkiem upuściłam jakiś drobiazg — powiedziała panna Briggs — i kiedy go podnosiłam, drzwi pokoju lorda otworzyły się i stanęła w nich Madeleine. — Która to ta Madeleine? — spytała panna Smith. — Ta duża, z wielkim biustem, co zawsze wydawała mi się bezczelna, o ile oczywiście udało mi się zrozumieć, co mówi — odparła panna Briggs. — Ach tak, znam ją — powiedziała panna Smith. — Nigdy nie odważyłabym się zbyt jej zaufać. — I słusznie — zgodziła się panna Briggs. — Włosy ma zawsze w nieładzie, a fartuch pognieciony. Poza tym kiedy zamykała drzwi, zauważyłam, że lord był w samej koszuli! — Coś takiego! Nie do wiary! — wykrzyknęła znów

Nagle Shey oprzytomniała. Dość. Są jakieś granice. I pragnienia, na które nie można sobie pozwolić. Cofnęła się. - Przepraszam, muszę już iść - powiedziała, zeskakując z jego kolan i wychodząc na pomost. Musi zmyć się stąd jak najszybciej. Sprawdź - Będziemy musieli im powiedzieć przed dochodzeniem. 148 Dochodzenie. Kolejny koszmar. Popatrzył na bladą, pełną żalu twarz teściowej. - No tak... W nocy płakał w poduszkę. Jeszcze zanim usłyszał tamtą nowinę, płakał nad stratą Karo, jej ciepła, radości, pociechy, jaką dawała mu zarówno jej fizyczna obecność, jak duchowe pokrewieństwo. Teraz jednak opłakiwał dziecko, które nosiła. Ich dziecko. Jego własne dziecko. Do pracy wrócił dopiero po dziewięciu dniach na wyraźną