światła.

- Skoro zawsze ją nosisz, to normalne, że o tym nie pomyślałaś. - Matthew jeszcze nigdy nie widział Flic we łzach. W pierwszym odruchu chciał objąć dziewczynę, ale uznał, że najlepiej ją pocieszy, odnajdując zgubę. - Wrócimy po naszych śladach. Zastanów się chwilę, gdzie to mogło się stać? Może zaczepiłaś o coś rękawem? Flic zamknęła oczy i dotknęła prawego nadgarstka. - Nie pamiętam. - Mniejsza o to, po prostu wracajmy. Znajdziemy ją, zobaczysz. - Mam nadzieję. - Ja będę patrzył cały czas w ziemię, a ty mną kieruj, dobrze? - I dodał z uśmiechem: - Nie za dobrze orientuję się w terenie. - Dobra. Zrobili w tył zwrot i zaraz poczuli na twarzach zimny kwietniowy wiatr. - Kahli chyba nie jest dobrym tropicielem? Flic potrząsnęła głową. - Piłkę albo patyk przyniesie, ale nigdy nie był układany do tropienia. - Teraz nie ma już sensu zaczynać. - Och, Matthew, przepraszam! - Nagły podmuch rozwiał jej http://www.kosmetyki-naturalne.biz.pl/media/ Chloe wzięła długopis, skupiła się i wprawnie złożyła podpis: Matthew Gardner. - Idealny! - pochwaliła ją Flic. 35. Nadeszło Boże Narodzenie, które jakoś udało im się przetrwać, tuż potem - w drugi dzień świąt - wypadały urodziny Flic, a parę dni później sylwester. Sylwia towarzyszyła im prawie przez cały czas, bo Izabela z Mickiem spędzali ten tydzień u jego rodziny. Wszystkie koleżanki i koledzy, z którymi dziewczynki chciałyby się spotkać, powyjeżdżali z Londynu i jeszcze na domiar złego nastąpiła awaria kabla i wyłączono obie linie telefoniczne. Dopiero w trzecim dniu nowego roku telefony ożyły i Matthew zaczął odsłuchiwać swoje wiadomości.

- Niech ci się nie zdaje, że nie wiem, do czego dążysz - powiedziała. - Chcesz mnie zastraszyć, ale to ci się nie uda. - Mam takie samo prawo tu zostać jak ty, a być może nawet większe - odparł natychmiast. Bella nie potrafiła ukryć konsternacji. I co ona narobiła? Nie zamierzała się poddać, ale ostatnie, czego chciała, to dzielić z nim apartament, narażając się na ryzyko powtórki z poprzedniej nocy. Rzucając mu wyzwanie, nie spodziewała się, że odpowie tym samym. Teraz nie mogła się już wycofać. Miała pod opieką Kate i małego Sama. - Zostaję. Tego oczekiwałby po mnie mój ojciec. - Najwyraźniej niewiele o tobie wiedział. Opłakiwałaś go tak szczerze, że już po trzech tygodniach przyjechałaś tutaj, by upomnieć się o spadek! - Edward oczekiwał, że zaprzeczy, ale ku jego zdumieniu nie zrobiła tego. - Nie byliśmy sobie specjalnie bliscy. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam osiem lat. Ojca widywałam rzadko i to dopiero wtedy, kiedy stałam się nastolatką. Oboje z matką nigdy naprawdę mnie nie chcieli - wyjaśniła spokojnie. Sprawdź zdążyła się przekonać, że ten Amerykanin nie należał ani do łowców majątku, ani do męskich szowinistów. Nagle przypomniały jej się horrendalne oskarżenia Imogen... i zaraz z pewną konsternacją uświadomiła sobie, jak elegancko zachował się Matthew po zasłabnięciu Sylwii i przedtem, wobec dramatu Johna Pascoe. Jak trwał przy nich w szpitalu, mimo jawnej wrogości Flic, najwyraźniej dlatego że naprawdę zależało mu na Sylwii... Oczywiście, to wszystko nie znaczy, że nie byłby zdolny do zarzucanego mu czynu. A jednak znów wróciła myślą do tego, co znalazła pod podłogą, oraz do uporu Imogen, odmawiającej rozmowy o swoich kłopotach zarówno obecnych, jak tych z przeszłości. - To na nic - powiedziała głośno i nagle spojrzała na siebie okiem