dziecka, do którego zdążyła się już przywiązać. Nad niesprawiedliwym losem, który to uniemożliwiał. Płakała i modliła się. Zaklinała Boga, by otoczył Laurę opieką. By zmiękczył serca Tannerów. By sprawił, że przyjmą dziecko, otoczą je opieką, pokochają. Kiedy już wypłakała wszystkie łzy, otarła twarz brzegiem koszulki, kilka razy pociągnęła nosem i ruszyła w dalszą drogę. To najlepsze wyjście, powtarzała sobie. Sama ledwie wiązała koniec z końcem. U Tannerów Laurze będzie dobrze. Mają ogromny dom, imponujący majątek, nawet miasteczko nazwano ich nazwiskiem. Laura nie będzie musiała się martwić, że gospodarz wyrzuci ją z mieszkania, bo znowu zalega z czynszem, z czego zapłacić za wizytę u lekarza albo jak zarobić na studia. Będzie obracała się wśród przyzwoitych ludzi, a nie wśród lumpów. A jednak było coś, co Maggie mogła jej dać aż w nadmiarze. Swoją miłość. http://www.kleks-katowice.pl opuścił dłoń, odsunął się od Carrie. - Zamówiłem obiad - powiedział tak obojętnie, jakbynic sienie stało. -Zdaje się, że od rana nie jadłaś. - Nie jadłam - powtórzyła Carrie, jakby zdumiona tym odkryciem. Przez niego zapomniała nie tylko o jedzeniu, ale nawet o śpiącym w sąsiednim pokoju Dannym. Dopiero dużo później zrozumiała, że nic by się nie R S wydarzyło, że pukanie do drzwi, oznajmiające przybycie kelnera z obiadem, było zaplanowane, a więc nie mogło dojść do niczego poważnego. Nikos się z nią bawił, obserwował reakcję Carrie, upewniał się o potędze
- A ty zawsze jesteś taki pełen ufności? Nie przewidujesz kłopotów? Ash skrzywił się, zdjął nogi z biurka, podniósł się. - Nie. Mam ich dość i bez tego. - Jakie to masz kłopoty, jeśli wolno spytać? Podniósł torbę i bez słowa ruszył ku drzwiom, na co Sprawdź oczami małą adoptowaną (tak naprawdę wcale nieadoptowaną) dziewczynkę, którą wynosiła z domu obca jej osoba. Na samą myśl, że mógł w jakikolwiek sposób przyczynić się do tego, robiło mu się niedobrze. Czuł się zupełnie bezużyteczny, wiedział, że to wszystko było okropne i niewłaściwe, a on nie potrafił znaleźć uczciwego wyjścia z sytuacji. Chciał powiedzieć tej biednej Sandrze Finch, że postara się jej pomóc ze wszystkich sił, i rzeczywiście zamierzał poruszyć niebo i ziemię, tylko co by to dało? Na pewno nie zmieniłoby niczego w kwestii dziewczynki.