- W łóżku Sheili - poprawiła ją Kelsey. Zapadła cisza. Wszyscy czuli, że stało się coś złego. Tym razem już nikt nie próbował twierdzić, że Sheila zaraz się zjawi. - To jest coś - przerwał milczenie Larry. - Cindy, która w siłowni podnosi dwa razy więcej, niż sama waży, chce, żebym się nią opiekował. Jorge wstał. - No cóż, ja zamierzam spać tam gdzie zwykle, to znaczy we własnym łóżku. Dobranoc. Spojrzał na Dane'a, który wyłonił się właśnie z kuchni. Kelsey była zmieszana i jednocześnie zaciekawiona. Dane skinął głową Jorge'owi, jakby łączyło ich jakieś tajemne porozumienie. To miłe, pomyślała, jednocześnie jednak niepokojące. - Ja też już pójdę - oświadczył Nate, wstając. - Jedźmy, zaraz padnę - poprosiła Kelsey. Nate stał za nią. - Och, tak, założę się, że u Dane'a zaśniesz od razu - powiedział cicho. http://www.juiceflow.pl ogrodzie. Bobby opisał włamywacza jako wysokiego bruneta, który uciekł, gdy pojawił się policjant. Kiedy już wszyscy złożyli wyjaśnienia, Bryan wyszedł, wiedząc, że zostawia Jessicę bezpieczną wśród naprawdę oddanych przyjaciół. Udał się do szpitala, a ponieważ nie mógł od razu zobaczyć Barry'ego, który wciąż przechodził badania, postanowił zajrzeć do Davida Hayesa i sprawdzić, jak chłopak się czuje. Spytany o Hayesa pielęgniarz zniżył głos: - Nigdy nie widziałem, żeby ktoś stracił aż tyle krwi, ale chyba powinien z tego wyjść. Ktokolwiek zaatakował tych gliniarzy, nieźle poharatał mu rękę, ale to nadal nie wyjaśnia... - Czego? - spytał Bryan, gdy tamten urwał. - Hayes upiera się, że został zaatakowany przez wampira, i to
RS 144 - Wcale nie zamierzam. Chodzi mi o to, że jeśli w coś wierzycie, to w waszym życiu staje się to prawdą. Załóżmy więc, że wampiry istnieją. Zróbcie listę sposobów, jak z nimi walczyć. Wyglądali na zbitych z tropu. Sprawdź - Nie mów głupstw. Spotykam się z Bobbym Munro, a nawet gdybym nie widywała się z nikim, to i tak nie robiłabym słodkich oczu do żadnego z gości. Ale ten profesor... Sama zobaczysz. - Dobrze, sama zobaczę. - Zaczęła przeglądać leżącą na stoliku pocztę. - Aha, Duży Jim pytał, czy nie zagrałybyśmy w pytania i odpowiedzi. - Dzisiaj? Stacey zachichotała. - Hej, przecież jest piątek wieczór, pora na szaleństwa i zabawy. Dobrze ci zrobi, jeśli trochę się rozerwiesz po tym wyjeździe do Rumunii. Wiem tylko tyle, co napisano w gazetach, ale wyglądało to na bardzo nieprzyjemną przygodę.